Sztanga jest jak do tej pory
najstarszym dzieckiem, które pojawiło się w naszym pogotowiu.
„Dostaliśmy telefon” z PCPR-u, że
poszukują miejsca dla trzynastolatki (interwencja policji) –
przyjedzie za trzy godziny. Wyraziliśmy zgodę (zawsze istnieje
możliwość odmowy - jak do tej pory skorzystaliśmy z tego
przywileju tylko raz), chociaż byliśmy pełni obaw.
Nie wiedzieliśmy o niej nic. Pod dom
podjechały dwa nieoznakowane samochody policji.
Dziewczynka jeszcze zanim wyszła z
samochodu, uśmiechnęła się do nas przez szybę. Ten uśmiech
zapamiętamy do końca życia. Nie dlatego, że był piękny – ale,
że był.
Pierwsze lody zostały przełamane.
Sztanga okazała się dzieckiem bardzo
dojrzałym jak na swój wiek. W ciągu ostatnich 2 lat wiele razy
zmieniała miejsca zamieszkania, szkoły, kolegów (chyba osiem razy). Być może dlatego, to że od teraz będzie mieszkała w innym
domu, z innymi ludźmi, nie było już dla niej tragedią – może
przywykła do zmian.
Nas zaskoczyło to, że pakując swoje
rzeczy, zabrała dokumenty – legitymację, książeczkę zdrowia,
akt urodzenia. Ja w jej wieku i na jej miejscu martwiłbym się o to,
że nie mogę zabrać akwarium z rybkami, może zabrałbym piłkę do
„kosza” - ale nie akt urodzenia.
Dziewczynka była bardzo spokojna,
rzadko się otwierała – jeśli już to wieczorami przed Majką.
Często ten "spontan" miał miejsce późnym wieczorem, gdy trzeba było już pójść spać. Jednak nawet w takich sytuacjach Majka nie lekceważyła jej potrzeb - zwłaszcza, że nie było to częste.
Często ten "spontan" miał miejsce późnym wieczorem, gdy trzeba było już pójść spać. Jednak nawet w takich sytuacjach Majka nie lekceważyła jej potrzeb - zwłaszcza, że nie było to częste.
Ja starałem się pełnić rolę
„technicznego wujka”. Jak trzeba było gdzieś ją podwieźć
samochodem – proszę bardzo, pogadać – proszę bardzo (ale nie
bardzo chciała – ja nie wymuszałem).
Kiedyś nasza znajoma pani psycholog
mówiła, że „być dobrą matką”, to „być dość dobrą
matką”.
Więc ja starałem się być „dość
dobrym wujkiem”. Myślę, że Majka była „dość dobrą ciocią”,
starała się nie uszczęśliwiać jej na siłę, dając dużo
„kontrolowanej” swobody.
Staraliśmy się, aby miała poczucie,
że mamy do niej zaufanie. Gdy kiedyś jechałem do klienta nad
morze, zabrałem ją z sobą. Ja poszedłem do pracy a ona na plażę.
Gdyby wówczas gdzieś „czmychnęła”, to mielibyśmy sporo
kłopotów.
W szkole radziła sobie całkiem
dobrze. Trochę trzeba było ją „zaganiać” do robienia lekcji,
ale ogólnie było OK. Oceny miała bardzo przyzwoite.
Nasze córki czasami się buntowały,
bo one musiały na przykład zrobić obiad czy kolację, a Sztanga
nie.
Mimo, że dziewczynka czasami chciała
wykazać się w kuchni, to ja wolałem jak tego nie robiła.
Muszę przyznać, że to co
przyrządzała było smaczne. Niestety było okupione moim strachem.
Kiedyś robiła jakieś takie dziwne
smażone pierogi.
Mówię:
- Sztanga, coś się pali
- Nie wujku
- Ale śmierdzi
- Bo tak musi
- Ale dym leci
- Ojej, pali się
Od tego czasu zawsze gdy coś gotowała
starałem się być w pobliżu. Dym leciał nie raz.
Tak więc sprawiało jej przyjemność
jak „zrobiła coś innego” (chyba każda kobieta tak ma), a nie
zwykłą kolację. Lubiła eksperymentować – przy tych
nieszczęsnych pierogach zostało tyle farszu, że pies miał kolację
na dwa dni.
Starałem się ją zainteresować
sportem – sam trenuję judo. Niewiele z tego wyszło.
Sztanga miała „wadę” tego
rodzaju, że zbyt szybko nawiązywała przyjaźnie. Każdy kto się
zainteresował tym co mówi, już był przyjacielem – i zwierzała
mu się z najskrytszych sekretów.
Niestety wielokrotnie było to
wykorzystane przeciwko niej.
Ja mam tylko jednego przyjaciela –
jest nim Majka.
Pewnie „poszedłem” w drugą
skrajność, bo jak chciałbym się poskarżyć na własną żonę,
to nie mam komu.
Mimo, że Sztanga była grzecznym
dzieckiem, często spędzała nam sen z powiek.
Prowadziła bloga. Z zainteresowaniem
go czytałem, jednak teksty tam zawarte były bardzo dekadenckie
(nastolatka raczej powinna pisać o miłości, modzie - ewentualnie o
pierogach).
Oto kilka wpisów (prawie wszystkie
były w tym klimacie):
- Skąd masz te blizny?
-
Walczyłam.
- Z kim?
- Ze sobą.
Kiedy masz jakikolwiek
problem sięgasz po żyletkę.
Spróbujesz raz - nie ma
już dla Ciebie ratunku.
Wtedy twoje życie się komplikuje, nabiera zmian.
Wtedy twoje życie się komplikuje, nabiera zmian.
Jesteś gotowy żyć w ciągłym
kłamstwie?
Jesteś gotowy oszukiwać najbliższych?
Patrzeć na siebie z obrzydzeniem?
Płakać co
wieczór?
Popaść w autoagresję, a nawet w depresję?
Jeżeli tak to droga wolna...
Najładniej uśmiechają
się Ci,którzy najbardziej cierpią.
Najpiękniejsze oczy mają Ci,którzy najwięcej płaczą.
Najlepiej słuchają Ci,których nikt nie słucha.
Najwięcej marzą Ci,którzy najwięcej stracili.
Najlepiej przytulają Ci,którzy za kimś tęsknią.
Najpiękniejsze oczy mają Ci,którzy najwięcej płaczą.
Najlepiej słuchają Ci,których nikt nie słucha.
Najwięcej marzą Ci,którzy najwięcej stracili.
Najlepiej przytulają Ci,którzy za kimś tęsknią.
Jaki jest twój ulubiony kolor?
Czarny,jak noc.
Biały,jak dzień.
Czerwony,jak krew.
I siny,jak żyły.
Czarny,jak noc.
Biały,jak dzień.
Czerwony,jak krew.
I siny,jak żyły.
Przyszłość będzie wyglądać
tak ,jak sami ją sobie zaplanujemy ❤
Jeśli nastawimy się pozytywnie,to nasza przyszłość będzie wspaniała.
Ale jeśli się choć odrobinę zawahamy i polegniemy .. to będzie inaczej .
"Żyletka? – krew, nieporządek;
Rzeka? – moczy;
Tabletka? – zła na żołądek;
Kwas? – szczypie w oczy;
Rewolwer? – a zezwolenie?
Pętla? – pęka w pierwszym użyciu;
Gaz? – czuć go wszędzie szalenie;
Lepiej już pozostać przy życiu."
Jeśli nastawimy się pozytywnie,to nasza przyszłość będzie wspaniała.
Ale jeśli się choć odrobinę zawahamy i polegniemy .. to będzie inaczej .
"Żyletka? – krew, nieporządek;
Rzeka? – moczy;
Tabletka? – zła na żołądek;
Kwas? – szczypie w oczy;
Rewolwer? – a zezwolenie?
Pętla? – pęka w pierwszym użyciu;
Gaz? – czuć go wszędzie szalenie;
Lepiej już pozostać przy życiu."
"13-latek bo tyle on miał
lat..
przez kaprys matki dostawał kolejny bat..
Prosił ją, by nie piła, by było jak dawniej..
bo była szczęśliwa i szczęścia nadal pragnie..
Lecz ona piła i promili było coraz więcej..
była na izbach, nie miała kasy brała w kreskę..
Łzy padały coraz częściej przez młodego chłopca..
dlatego uciekł z domu, nie chciał znowu dostać..
Taka historia ich, nie chciał żyć jak żyli..
sytuacja tej rodziny sprawiła, że podciął żyły.."
czy słyszysz mnie mamo?.
nie słóży Ci,to nie pij-święte słowa ...
przez kaprys matki dostawał kolejny bat..
Prosił ją, by nie piła, by było jak dawniej..
bo była szczęśliwa i szczęścia nadal pragnie..
Lecz ona piła i promili było coraz więcej..
była na izbach, nie miała kasy brała w kreskę..
Łzy padały coraz częściej przez młodego chłopca..
dlatego uciekł z domu, nie chciał znowu dostać..
Taka historia ich, nie chciał żyć jak żyli..
sytuacja tej rodziny sprawiła, że podciął żyły.."
czy słyszysz mnie mamo?.
nie słóży Ci,to nie pij-święte słowa ...
Chciałabym UMRZEĆ .
Bo to wszystko JEST takie trudne .
Nie ŁATWO jest mi otworzyć się na świat i na ludzi.
ALE,muszę spróbować ...
POnieważ nie pasuję...nie pasuję do środowiska..
Jestem jak kosmita , CO?
Bo to wszystko JEST takie trudne .
Nie ŁATWO jest mi otworzyć się na świat i na ludzi.
ALE,muszę spróbować ...
POnieważ nie pasuję...nie pasuję do środowiska..
Jestem jak kosmita , CO?
Pewnie większość jest „wklejona”
z internetu (chociaż biorąc pod uwagę błędy ortograficzne i
stylistyczne?), ale tak czy inaczej dziewczynka interesowała się bardziej
kwestią „życia i śmierci” niż jak ja w jej wieku
„podkochiwaniem” się w dziewczynach, sportem, samochodami (do
dziś pamiętam, że wówczas wypasem był fiat mirafiori).
Podobno wśród młodzieży jest w tej
chwili taki trend (zresztą nasze dzieci też to zauważają w swoich szkołach), aby
się ciąć. Jest to pewnego rodzaju "wołanie o pomoc", zagłuszanie bólu psychicznego, bólem fizycznym (i wcale nie chodzi o popełnienie samobójstwa), ale można
przeholować – wystarczy naciąć o milimetr głębiej i …
Gdy była u nas, z lekceważeniem
wypowiadała się o dziewczynach, które „tną się” bo rzucił
je chłopak (a czasami po prostu nie zwrócił uwagi – bo o niczym
nie wiedział).
Wprawdzie pani psycholog z PCPR-u
uspokajała nas, że najprawdopodobniej w jej przypadku
chęcią zwrócenia na siebie uwagi jest właśnie ten blog (chociaż trzeba być czujnym), ale
gdzieś podświadomie obawialiśmy się, aby nie „wywinęła
jakiegoś numeru”.
Gdy zadaniem domowym w szkole było zrobienie witraża (oczywiście przy użyciu żyletki), to padł na nas blady strach. Majka, gdy dziewczynka zasnęła, "cichaczem" szukała w jej pokoju żyletki.
Gdy zadaniem domowym w szkole było zrobienie witraża (oczywiście przy użyciu żyletki), to padł na nas blady strach. Majka, gdy dziewczynka zasnęła, "cichaczem" szukała w jej pokoju żyletki.
Właściwie to baliśmy się tylko
przez tego bloga, bo w każdej rozmowie, na temat „cięcia się” Sztanga wypowiadała się z dezaprobatą.
Może po prostu chciała nas trochę
postraszyć?
Dziewczynka „poszła” w opiekę
zastępczą do cioci (po roku pobytu u nas, gdy wszystkie próby
„naprawy” jej mamy, zawiodły). Gdy od nas odchodziła, mówiła
że czeka do ukończenia 18 lat (miała wówczas czternaście lat,
więc zostały jej cztery lata) i wyjeżdża z Polski do siostry
(która aktualnie mieszka za granicą).
Życzymy jej wszystkiego dobrego,
chociaż osobiście uważam, że często lepiej zarabiać mniej w
Polsce, niż być „murzynem” w innym kraju za większe pieniądze.
P.S. Słowo „murzyn” traktuję
tutaj jako pewnego rodzaju synonim „osoby o niższym statusie
społecznym”.
Nie jestem rasistą – nie mam nic
przeciwko ludziom o ciemnej karnacji. Ci, którzy u nas są, ciężko
pracują tak jak my.
Bardziej niepokoją mnie ci trochę
mniej ciemni – może jednak trochę jestem rasistą – Sorry.
Tytułem uzupełnienia.
OdpowiedzUsuńW czasie naszych nocnych rozmów Sztanga wielokrotnie mówiła o swojej przyszłości.Chciała skończyć dobre liceum,wspominała o studiach,chciała pomagać innym jako psycholog lub prowadzić Pogotowie Rodzinne tak jak my(to miłe być dla kogoś wzorem).Była wrogiem alkoholu,bo widziała jak zniszczył jej rodzinę.Chciała aby jej życie było inne niż jej mamy.Zawsze starałam się wspierać ją w tych planach i marzeniach,tłumaczyłam,że jej los jest w jej rękach.Mam nadzieję,że jej marzenia się spełnią,że będzie miała wokół siebie prawdziwych przyjaciół,którzy jej w tym pomogą i może kiedyś po latach wspomni z nostalgią te nasze "nocne Polaków rozmowy".
Osiemnastka zapewne już stuknęła. Jestem bardzo ciekawa, jak się potoczyły losy Sztangi...
OdpowiedzUsuń