Od
czasu gdy zostałem pogotowiem rodzinnym dużo rzeczy się zmieniło,
sporo moich poglądów uległo przewartościowaniu, okazało się, że
o wielu sprawach nie miałem dotychczas pojęcia.
Opiszę
dzisiaj pewną historię, która wydarzyła się kilka lat temu.
Dostałem pozwolenie od rodziców zastępczych na opublikowanie jej
na moim blogu (oczywiście przy zachowaniu pełnej anonimowości).
Rodzice ci, są obecnie opiekunami prawnymi dzieci, więc można się
domyślić jak wszystko się skończyło.
Majka
zadała mi pytanie, dlaczego chcę opisać te wstrząsające
wydarzenia. Czy przypadkiem nie chodzi mi o wzbudzanie taniej
sensacji.
Wydaje
mi się, że tak jak moje życie zmieniło się, gdy zostałem
rodzicem zastępczym, tak samo życie rodziców decydujących się na
adopcję ulega wielkiemu przeobrażeniu. Na początku wielu z nich
nie zastanawia się jakie mogą być losy dzieci, które za jakiś
czas do nich trafią. Niektórzy mówią, że są to biedne sierotki,
które na nich czekają. Może jest to tylko przenośnia, bo przecież
wiadomo, że sierotek do adopcji nie ma. Każde z tych dzieci ma
swoich rodziców biologicznych i swoją historię. Czasami bardzo
mroczną – tak jak ta dzisiejsza. Na szkoleniach dla rodziców
adopcyjnych zapewne wiele się mówi o traumach, rozmaitych
zaburzeniach, o tym, że dzieci mogły być bite, czy molestowane.
Ale to są tylko ogólniki. Dlatego zdecydowałem się na ten wpis.
Bo to jest konkretny obraz, który przemawia do wyobraźni. Tak może
wyglądać przeszłość dziecka i wynikające z niej późniejsze
jego zachowania w rodzinie adopcyjnej.
Jest
to historia prawdziwa, jednak aby było ciekawiej, przedstawię ją w
postaci scenki. Teksty wypowiadane przez poszczególne postaci są
wymyślone przeze mnie (bo przecież nie byłem na rozprawie).
Niestety to o czym jest mowa, miało miejsce w rzeczywistości.
Bohaterami
jest Marta, Sędzia, Starszy, Młodszy i Gwiazda.
Marta
jest dwudziestoparoletnią dziewczyną, mającą trójkę dzieci w
wieku od czterech do sześciu lat, której dzieci odebrano i
umieszczono w rodzinie zastępczej.
Akcja
rozgrywa się w sądzie rodzinnym. Marta stara się o odzyskanie
dzieci.
Sędzia:
Pani celem jest powrót dzieci do pani. Jednak, żeby to nastąpiło,
musi pani wykazać, że potrafi sprawować opiekę nad dziećmi, że
ma pani jakieś mieszkanie i pracę, która jest podstawą utrzymania
rodziny.
Marta:
Wynajmuję teraz mieszkanie dwupokojowe, zamierzam wkrótce podjąć
pracę.
Sędzia:
To z czego się pani teraz utrzymuje?
Marta:
Mieszkam z partnerem, który mnie utrzymuje.
Sędzia:
Ale nie jest on ojcem dziecka?
Marta:
Nie.
Sędzia:
Każde z pani dzieci ma inne nazwisko.
Marta:
Tak, każde ma innego ojca.
Sędzia:
W ciągu ostatnich kilku lat, wielokrotnie zmieniała pani miejsca
zamieszkania.
Marta:
Mam do tego prawo.
Sędzia:
A może te zmiany wynikały z presji opinii społecznej? Może zmiana
miejsca zamieszkania miała służyć otwarciu nowej karty,
rozpoczęciu wszystkiego od początku?
Pamięta
pani, jak przyprowadziła do sklepu Starszego w samej piżamie? Albo
gdy Młodszy z Gwiazdą bawili się na zewnętrznym parapecie okna w
mieszkaniu na drugim piętrze... pani wówczas spała. Albo, gdy same
chodziły po ulicy, a pani spała w mieszkaniu. Mogę jeszcze
wspomnieć okres, gdy waszym domem był samochód. Mieszkaliście nad
jeziorem i bywało, że dzieci (przypomnę, że miały wówczas dwa,
trzy i cztery lata) same bawiły się w jeziorze – bo pani również
spała.
Marta:
To są tylko pomówienia.
Sędzia:
Nieprawda, przecież to wszystko jest w notatkach służbowych
policji, która była wzywana przez osoby postronne.
Marta:
Ale przecież nie zawsze da się upilnować dzieci. Gdy wyszły przez
okno, to ja byłam w sklepie. Chodziły po ulicy i kąpały się w
jeziorze, bo Starszy potrafił już otworzyć drzwi. Ja pracowałam
na nocki, więc musiałam odespać to rano. A Starszy poszedł do
sklepu w piżamie, bo tak chciał.
Sędzia:
A gdyby chciał pójść nago, to też by mu pani pozwoliła? Ponadto
nigdy nie mieszkała pani sama, zawsze był przy pani jakiś partner,
bywało że nawet ojciec któregoś dziecka. Jaką rolę ci mężczyźni
pełnili w opiece nad dziećmi?
Marta:
Też się nimi opiekowali... tak jak potrafili.
Sędzia:
Ale chyba nie bardzo potrafili, bo dzieci często były bite, nawet
za rozrzucone chrupki. Zresztą pani również nie oszczędzali.
Marta:
Niektórzy byli mili.
Sędzia:
Tylko że ten jeden miły, gdy przyłapał panią na zdradzie, to
popełnił samobójstwo.
Marta:
To jego problem, niczego mu nie obiecywałam.
Sędzia:
Zatrzymajmy się jednak na pani partnerach i życiu, które pani
prowadziła.
Jak pani
wytłumaczy to, że Gwiazda spała z pięćdziesięcioletnim,
zupełnie obcym mężczyzną, w jednym łóżku. Przecież on ją
mógł molestować.
Marta:
To było niemożliwe. On był całkowicie pijany.
Sędzia:
A jednak bywały sytuacje, gdy Gwiazda kładła się na Młodszym i
symulowała ruchy frykcyjne.
Marta:
To była tylko zabawa.
Sędzia:
A gdy łapała dorosłych mężczyzn za krocze i pytała „masz
dużego chuja?”, to też była zabawa? Albo gdy Starszy, wśród
stosu psującego się jedzenia, znalazł na stole zużytą
prezerwatywę, po czym ściągnął majtki i próbował ją sobie
założyć na członka – to też była zabawa? Przecież oni musieli to gdzieś widzieć.
Marta:
(milczenie)
Sędzia:
Mamy zeznania jednej z osób, która podsłuchała rozmowę
telefoniczną pani znajomego. Jak stwierdziła: „obleśnego
pięćdziesięciolatka poznanego na facebooku”, który miał się
wyrazić słowami: „wszystko jest na dobrej drodze, mam młodą
dziewczynę i córeczkę”.
Marta:
Nie wierzę w te słowa.
Sędzia:
Może tylko dlatego, że zanim przyjechała policja, mężczyzna
zdążył uciec i więcej się już nie pojawił.
Wróćmy
do obecnej sytuacji. Mieszka pani z kolejnym partnerem. Kim jest ten
człowiek, czym się zajmuje?
Marta:
Pracuje w Anglii na budowie. Planujemy wziąć ślub.
Sędzia:
Ale ostatnio jakoś często jest widywany w pani obecności. Wydaje
się, jakby kontrolował wszelkie pani poczynania. Nawet nie opuszcza
pani podczas spotkań z dziećmi w rodzinie zastępczej, chociaż w
zasadzie nie ma żadnych praw do dzieci... nie jest przecież ojcem
żadnego z nich.
A może
odpowie pani na pytanie, dlaczego pani partner pozwala, aby uprawiała
pani seks z innym mężczyzną. Mamy film, na którym widać jak
przebywa w pokoju z pani dziećmi, po czym te biegną do sąsiedniego
pokoju. Na nagraniu słychać jego krzyk: „natychmiast wracajcie”
i odgłosy tego, co działo się obok.
Marta:
Może to tak wygląda na tym nagraniu, ale ja tylko oglądałam film
w drugim pokoju.
Sędzia:
To przejdźmy do pani kompetencji rodzicielskich. Podobno dzieci
ciągle chodziły głodne i brudne, w mieszkaniu panował bałagan, w
wannie była mieszanka zużytych pieluch, psującego się jedzenia i
robaków... które akurat w takim środowisku świetnie się czuły.
Natomiast dzieci jadły resztki, które spadły na podłogę. Młodszy
mając już ponad rok miał przykurcze, ponieważ był ubierany w
kaftaniki dla niemowląt? Czy to prawda?
Marta:
Nie to nie jest prawda, dzieci zawsze były zadbane i najedzone.
Sędzia:
Ale to są opinie pracownika socjalnego z pomocy społecznej. Może
właśnie dlatego tak często zmieniała pani miejsce zamieszkania?
Przejdźmy
do kolejnego wątku. Młodszy był najczęstszym obiektem przemocy
fizycznej. Był bity przez panią, pani partnerów, a nawet przez
Gwiazdę... na co przymykała pani oko. A może nawet ją pani
zachęcała.
Marta:
Młodszy jest upośledzony, jest dzieckiem z gwałtu dokonanego na
mnie przez osobę chorą psychicznie. Być może z tego to wynikało.
Ale gdy
go straciłam, to teraz wiem, że go kocham.
Sędzia:
Ale z wywiadu przeprowadzonego przez pracownika pomocy społecznej
wynika, że nie wie pani kto jest ojcem Młodszego.
Marta:
(milczenie)
Sędzia:
Podobno kiedyś zawiozła pani dzieci do swojej mamy stwierdzając,
że albo się nimi zaopiekuje, albo odda je pani do domu dziecka.
Marta:
Byłam wówczas pod ścianą, musiałam wyjechać do Anglii. Ale
potem wróciłam i je zabrałam do siebie.
Sędzia:
Podobno pani komentarz brzmiał: „bo mi zabrali zasiłek na
dzieci”.
Ale
dobrze, podsumujmy tę naszą rozmowę. Uważa pani, że dzieci
powinny do pani wrócić i jest pani dobrą matką?
Marta:
Tak
Dzieci
wiele rzeczy wypierały ze swojego umysłu. Nie chciały pamiętać,
że były bite, że ich mama też była bita. O domniemanych
czynnościach seksualnych świadczyła tylko niechęć przed
dotykiem, chociaż po pewnym czasie to również minęło. Ich
wspomnienia były bardzo wybiórcze. Często jeden mówił „tak”,
a drugi „nie”.
Przedstawię
jeszcze fragment rozmowy psychologa z dziećmi.
Psycholog:
Słuchajcie, mieszkaliście kiedyś w samochodzie. Pamiętacie to?
Starszy:
Tak, to było nad takim jeziorem.
Psycholog:
A gdzie wtedy robiliście siku?
Starszy:
Na trawie.
Psycholog:
A jak była zima i był śnieg?
Starszy:
To na śniegu.
Psycholog:
A gdzie się wtedy myliście?
Starszy:
Tam gdzie się leje benzynę.
Psycholog:
A co jedliście na śniadanie?
Gwiazda:
Bułę z dżemem.
Psycholog:
A na obiad?
Młodszy:
Bułę.
Psycholog:
A na kolację?
Młodszy:
Nic.
Psycholog:
A pamiętacie, jak mieszkaliście w takim długim domu, gdzie było
wiele pokoi.
Byliście
tam z mamą i wujkiem. Wszyscy mieszkaliście w jednym pokoju?
Starszy:
Nie, tata miał jeden, mama jeden i my jeden.
Psycholog:
Ale tam już była łazienka i mogliście się kąpać w wannie?
Starszy:
Nie.
Psycholog:
To gdzie robiliście siku?
Starszy:
No też na trawie.
Psycholog:
A macie jakąś babcię?
Młodszy:
Nie.
Psycholog:
Ale kilka miesięcy temu u niej byliście. Był tam taki fajny
piesek, miał na imię Burek. Pamiętacie?
Gwiazda:
Nie.
Psycholog:
A czy ktoś was bił?
Młodszy:
Nie.
Psycholog:
A mamę?
Młodszy:
Nie.
Psycholog:
To dlaczego miała wybite dwa zęby?
Młodszy:
Nie wiem, ale jej urosną. Starszemu też urosły.