Kilka dni temu, po raz trzeci na
przestrzeni całkiem niedługiego czasu, napisała do mnie kolejna
osoba poszukująca na blogu przykładów sprawozdań rodzin
zastępczych przekazywanych do PCPR-u. Podobno gdzieś w sieci krąży
informacja, że tutaj można je znaleźć. Faktycznie można, chociaż
dawno ich nie zamieszczałem. Być może czas nadrobić zaległości.
Dzisiaj (przy okazji opisania Mirabelki) i następnym razem (przy
Mopiku) dołączę komplet sprawozdań dotyczący obu dziewczynek.
Może komuś się przyda.
Nie wiem, czy tak jest wszędzie
(przypuszczam, że nie), ale u nas opis dzieli się na podrozdziały:
– Sytuacja zdrowotna
– Funkcjonowanie dziecka w domu
– Mocne i słabe strony dziecka
– Kontakty z rodzicami biologicznymi
Ja łączę dwa środkowe działy w
jeden, zostawiając ocenę danego zachowania czytającemu. Nikt się
nie czepia – być może dlatego, że inne rodziny zastępcze często
odpowiadają jednym zdaniem, a bywa, że jednym słowem. Mi czasami
też się tak zdarza, ale najwyżej w części „Kontakty z
rodzicami biologicznymi”, gdy piszę „Brak”.
Kiedyś nie było konieczności
pisania sprawozdań. Ba, kiedyś nie było kwartalnych zespołów
oceniających funkcjonowanie i perspektywy danego dziecka. Teraz
trzeba się trochę wysilić, ale uważam, że warto. Sprawozdania te
trafiają w późniejszym czasie do ośrodka adopcyjnego i docelowo
do rodziny, w której dziecko zamieszka na stałe. Psychologowi z
ośrodka pozwalają one prześledzić harmonijność rozwoju oraz
zauważyć ewentualne deficyty i mocne strony dziecka. Szczególnie
było to widoczne w przypadku Mopika, gdy podczas wywiadu
próbowaliśmy sobie przypomnieć jakieś szczegóły i okazywało
się, że już uleciały nam z głowy. Pani psycholog w niektórych
przypadkach wiedziała więcej, bo była świeżo po lekturze.
Czas na przedstawienie Mirabelki – dziewczynki ze wszech miar przeciętnej. Ta jej przeciętność
dotyczy zarówno jej przeszłości i czasu przebywania w naszej
rodzinie (nieco ponad rok), jak też stanu zdrowia i czegoś, co
niektórzy nazywają „iskrzeniem”. Mirabelka była fantastyczną
i bezproblemową dziewczynką. Spędziliśmy mnóstwo czasu na
wspólnych zabawach i spacerach. Wstawaliśmy do niej w nocy i w
miarę możliwości zaspokajaliśmy jej potrzeby w ciągu dnia.
Byliśmy z sobą bardzo blisko. Nauczyliśmy ją nawiązywać więzi
– czegoś, bez czego nie udałoby się jej tak łatwo od nas
odejść. Ale jednak nie należy ona do bardzo wąskiego grona
dzieci, których odejście spowodowało powstanie jakiejś pustki,
tęsknoty, czy jakkolwiek inaczej by to nazwać. Jej odejście było
radością z tego, że znalazła wspaniałą rodzinę. Łza, która
pokulała się w dniu jej odejścia, była łzą szczęścia.
Mirabelka pojawiła się w naszej
rodzinie po interwencji policji w czasie spaceru z mamą. Godzina
była już prawie nocna, a mama ździebko nawalona. Tatuś jeszcze
bardziej. Pewnie gdyby się nie awanturowali, to nikt by tego nie
zauważył. Ale machina ruszyła i szybko się okazało, że
starsze rodzeństwo dziewczynki od dawna mieszka ze swoją babcią,
wspomaganą przez pomoc społeczną. Babcia bardzo chciała
zaopiekować się również Mirabelką, ale ledwo dawała radę z
braćmi dziewczynki.
A mama? Jakoś nie pałała miłością
do swoich dzieci. Chociaż może nawet je kochała, tyle że bardziej
fascynował ją alkohol i życie na luzie. Na totalnym luzie – w
namiotach, pustostanach, a nawet w stertach kartonów. Po nieudanej
terapii nigdy nie zadzwoniła do Majki, aby dowiedzieć się czegoś
o córce. Na spotkania z Mirabelką zawsze umawiała się babcia.
Czasami udało jej się zaciągnąć również mamę Mirabelki,
chociaż dziewczyna uważała, że to strata czasu. Przychodziła
zatem bo tak jej kazano, bo tak wypadało, bo... Na rozprawy w
sądzie już nie zawsze wypadało, albo było coś ważniejszego do
zrobienia. Mimo wszystko sędzia dał rodzicom wiele szans. Sam
mówił, że nie wierzy w jakąkolwiek ich naprawę i wejście na
przyzwoitą ścieżkę. Nawet na byle jaką, byle akceptowalną
społecznie. Po roku ograniczył im prawa rodzicielskie. Dlaczego nie
odebrał? Nie wiem. Podobno powiedział, że odbierze za kilka, albo
kilkanaście miesięcy.
Teoretycznie dziewczynka mogłaby te
kilka kolejnych miesięcy spędzić w naszej rodzinie. Mogłaby
dorastać w nie do końca bezpiecznym środowisku, z wiecznie
awanturującym się Dagonem i wciąż zmieniającymi się dziećmi –
dorastać w oczekiwaniu na swoją rodzinę. Na szczęście wszyscy
uznali, że jest to bez sensu.
W takich sytuacjach dostrzegam ogromną
wartość rodzin zastępczych z motywacją adopcyjną. Wiele
ryzykują, bo zawsze istnieje jakieś prawdopodobieństwo powrotu do
rodziców biologicznych. Chociaż w przypadku Mirabelki są to raczej
ułamki procenta. W każdym razie dają gwarancję, że w przypadku
ewentualnego zakwalifikowania dziecka do adopcji, nie pozwolą na
kolejną zmianę rodziny. Nie boją się też kontaktu z rodziną
biologiczną. Mama i tata Mirabelki praktycznie nie istnieją.
Stoczyli się niemal na samo dno i zupełnie nie są zainteresowani
swoimi dziećmi. Ale pozostaje babcia, która nie jest złą osobą.
Rodzice, którzy zdecydowali się
przyjąć Mirabelkę do swojej rodziny, wciąż spotykają się z
babcią. Nie wiem co zrobią, gdy prawo już tego nie będzie od nich
wymagało. Podejrzewam, że sami jeszcze nie wiedzą. Są to rodzice,
którzy patrzą na Mirabelkę z całym jej historycznym bagażem. Są
to rodzice, dla których losy ich dziecka nie rozpoczynają się w
dniu wydania decyzji przez sąd.
Proces przejścia do nowej rodziny
prowadziliśmy tak jak zawsze, rozpoczynając od spotkań w naszej
rodzinie, poprzez zabieranie Mirabelki na spacery (bliższe i
dalsze), a skończywszy na nocowaniu w nowym domu. Tym razem na
pierwszym nocowaniu skończyliśmy, bo rodzice nie chcieli już nam
jej oddać. Oczywiście w bardzo pozytywnym znaczeniu... więc już
się nie upieraliśmy. Odwróciliśmy więc nieco cały tryb
działania. Dziewczynka mieszkała z nowymi rodzicami, a z nami się
tylko spotykała mniej więcej co drugi dzień. W sumie, do momentu
zakończenia procesu, miało miejsce czternaście spotkań. Też jest
to średnia, biorąc pod uwagę inne nasze rozstania z dziećmi.
Krótko po odejściu z naszej rodziny,
rodzice zabrali Mirabelkę na miesięczne wakacje do Włoch. Na
szczęście tak małe dzieci nie muszą mieć osobnego miejsca w
samolocie, tylko siedzą na kolanach. Wakacje były organizowane dużo
wcześniej i w przeciwnym wypadku rodzice mieliby nie lada kłopot,
bo dokupienie dodatkowego miejsca w samolocie pewnie byłoby
niemożliwe. Nie było też problemu z samym przekroczeniem granicy.
Rodzice na wszelki wypadek zdobyli zgodę sądu na wyjazd, ale nie
była potrzebna – wystarczył dowód osobisty dziewczynki.
Zastanawialiśmy się, co będzie po
powrocie. Dla nieco ponad rocznego dziecka, miesiąc to szmat czasu.
Gdy kilka lat temu braliśmy urlop w całości (a nie jak teraz –
dwa razy po dwa tygodnie), to dzieci w wieku Mirabelki jakby nas
zapominały. Potrzebowały kilku godzin (czasami kilku dni) i powrotu do domu, aby
wszystko było jak dawniej.
Mirabelka przyjechała do nas po
pięciu tygodniach i jakby nigdy nic, od samego progu wyciągnęła
do mnie ręce. Nie tylko nas poznała, ale czuła się jak u siebie w
domu. Sprawiała wrażenie jakby tylko wyszła na chwilę – wykąpać się w Adriatyku.
Podobnie jak w przypadku innych
dzieci, jesteśmy otwarci i do dyspozycji rodziców. Teraz ich
zadaniem jest dostrzegać potrzeby dziecka i odpowiednio na nie
reagować. Jeżeli chodzi o rodziców Mirabelki, to z pewnością nie
należą oni do tych, którzy będą mówić, że ciocia Majka ma
dużo dzieci i nie ma czasu na odwiedziny.
A teraz historia dziewczynki, do której
sam chętnie wrócę, bo wiele szczegółów już zapomniałem:
Mirabelka
– 2,5 miesiąca
Ocena
dziecka na podstawie obserwacji opiekunów
Sytuacja
zdrowotna
Mirabelka
ma wzmożone napięcie mięśniowe oraz kłopoty ze ssaniem.
W
trzecim miesiącu życia (czyli już niebawem) zostanie zdiagnozowana
przez naszą fizjoterapeutkę, która zaproponuje odpowiedni program
ćwiczeń mający zminimalizować jej deficyty. Aktualnie staramy się
w miarę możliwości ją aktywizować fizycznie poprzez rozmaite
zabawy rączkami i nóżkami, masowanie, delikatne tarmoszenie.
Napięcie mięśni powoduje, że dziewczynkę trudno jest kąpać i
przebierać. Jest bardzo spięta. Położona na podłodze odpycha się
nogami i przesuwa do tyłu. To samo robi w łóżeczku i wózku aż
do momentu gdy napotka opór dochodząc głową do ścianki.
Przykurcze mogą powodować ból, co sprawia że być może dlatego
dziewczynka często jest niespokojna i marudna.
Mirabelka
była też przebadana przez logopedkę, która zaleciła nam zakup
specjalnej butelki umożliwiającej łatwiejsze ssanie. Wydaje się,
że niewiele to pomogło. Czasami wypicie butelki mleka (150 ml) trwa
ponad godzinę i zdarza się, że dziewczynka po najedzeniu ma nawet
spuchnięte usta.
Poza
tym jest zdrowa. Jeszcze nie była chora a nawet lekko przeziębiona.
Szczepienia ma wykonane zgodnie z kalendarzem szczepień.
Funkcjonowanie
dziecka w domu
Mirabelka
jeszcze sporo śpi. W nocy budzi się dość często, wypija kilka
łyków mleka i zasypia ponownie. W okresach swojej aktywności lubi
być noszona na rękach. Bywa też, że przez pewien czas jest
spokojna leżąc w elektronicznym bujaczku, chociaż dość szybko
się nudzi. Potrafi się uśmiechać, wodzi wzrokiem za palcem. Udaje
jej się zainteresować jakąś zabawką, albo zawiesić wzrok na
twarzy opiekuna. Raczej jeszcze nie rozpoznaje domowników.
Kontakty
z rodzicami biologicznymi
Mama
biologiczna odbywa terapię w placówce zamkniętej. Jest uzależniona
od alkoholu. Kontaktuje się z nami jeden raz w tygodniu przez
telefon, tak jak to wspólnie zostało ustalone. Dowiaduje się
wówczas co nowego wydarzyło się u jej córki, chociaż na razie
jeszcze niewiele się dzieje. O sobie mówi mało.
Mirabelka
– 6 miesięcy
Ocena
dziecka na podstawie obserwacji opiekunów
Sytuacja
zdrowotna
Mirabelka
nadal ma nieco wzmożone napięcie mięśniowe. W związku z tym jest
rehabilitowana przez fizjoterapeutkę dwa razy w tygodniu. Do tego
sami staramy się aktywizować ją fizycznie stosując gimnastykę i
ogólnorozwojowe tarmoszenie na macie, które dziewczynce bardzo się
podoba. Jednak nic nie przebije autoterapii w wodzie, czyli kąpieli
w wannie z dużą ilością piany. Jest to chyba czas, w którym
Mirabelka jest najbardziej wyluzowana. Macha rączkami, nóżkami i
kwiczy z radości.
Kłopoty
ze ssaniem mijają. Ja bym nawet powiedział, że już wszystko jest
dobrze, ponieważ 180 ml mleka znika z butelki w trzy minuty.
Oczywiście w sytuacji, gdy dziewczynka jest głodna i tego chce.
Jednak logopedka, wkładając jej palec do buzi, twierdzi, że to
jeszcze nie to, co być powinno. Tak więc zakupiliśmy kolejną
(większą) butelkę ze specjalnym smoczkiem i woreczkiem wewnątrz.
Nie wiem na co ten woreczek, ale chyba ma wytworzyć jakieś
podciśnienie, gdyż po wypiciu całego mleka niemal chowa się w
smoczku.
W
ostatnim okresie Mirabelka bardzo wyładniała. Nie wszyscy się w
tym względzie ze mną zgadzają. Jedni uważają, że zawsze była
ładna, a inni że jest taka jak była, tylko ja na nią patrzę
inaczej. W każdym razem minęła jej „kluskowatość”
uzewnętrzniona podwójnym podbródkiem oraz brakiem szyi i wcięcia
w talii.
Dziewczynka
nie choruje. Wszystkie szczepienia są wykonywane zgodnie z
kalendarzem szczepień.
Funkcjonowanie
dziecka w domu
Od
kilku dni Mirabelka zaczęła przewracać się na brzuch. Niestety w
drugą stronę taka sztuka jej nie wychodzi, więc dość często
krzyczy domagając się przywrócenia do pozycji podstawowej.
Szczególnie męczące jest to w środku nocy, gdyż zdarza się, że
taka zabawa w przewroty trwa godzinę lub dwie (na przykład między
czwartą a szóstą), po czym Mirabelka zasypia, gdy inne dzieci
właśnie wstają.
Dziewczynka
bardzo lubi bawić się rozmaitymi zabawkami – zwłaszcza tymi,
które nad nią wiszą. Potrafi przekładać je z rączki do rączki,
pociągać za tasiemki, a nawet naciskać klawisze tych grających.
Uczymy się różnych sztuczek, które niedługo mogą jej się
przydać – choćby odsłaniania twarzy z narzuconej na głowę
pieluszki.
Mirabelka
bardzo lubi towarzystwo innych dzieci. Nie przeszkadza jej nawet, gdy
ktoś ją przypadkowo nadepnie, albo upuści na nią zabawkę. Lubi
też zmieniające się otoczenie. Bywają więc sytuacje, gdy nudzi
jej się nawet siedzenie u kogoś na kolanach i chce się pohuśtać
w bujaczku, poleżeć na macie na podłodze, a nawet odetchnąć od
wszystkiego w swoim łóżeczku. Ogólnie jest dzieckiem bardzo
pogodnym, które często się uśmiecha. Ten uśmiech też jest
bardzo ładny.
Kontakty
z rodzicami biologicznymi
Mama
biologiczna spotyka się z Mirabelką średnio raz w miesiącu.
Przyjeżdża ze swoją mamą, która biorąc dziewczynkę na ręce
czasami do niej mawia: „Widzisz, jaką ty masz głupią matkę?”.
Bo też to głównie babcia Mirabelki jest inicjatorką tych spotkań.
Dla mamy dziewczynki najważniejsze są „zdjątka” przesyłane
raz na jakiś czas i to w pozach jakie sobie wymyśli. A to podczas
snu, a to w kąpieli, albo też na spacerze. Niewyraźne musi zostać
poprawione i przesłane ponownie. Ostatnio na spotkanie przyjechała
tylko babcia. Mama podobno stwierdziła, że nie będzie marnować
czasu, skoro i tak będzie miała odebrane dziecko.
Mirabelka
– prawie 11 miesięcy
Ocena
dziecka na podstawie obserwacji opiekunów
Sytuacja
zdrowotna
Mirabelka
wciąż spotyka się z ulubioną ciocią Kasią, która jest naszą
rodzinną fizjoterapeutką. Cel w zasadzie został już osiągnięty,
więc teraz możemy najwyżej mówić o wczesnym wspomaganiu rozwoju.
Wzmożone napięcie mięśniowe odeszło już w niepamięć i jedynym
śladem o tym przypominającym jest brak chęci do zrobienia przez
dziewczynkę „pa-pa”. Jak się kiedyś zacięła, tak pozostało
jej to do teraz.
Mirabelka
nie choruje. Wszystkie szczepienia są wykonywane zgodnie z
kalendarzem szczepień, a z dodatkowych ma wykonane pierwsze
przeciwko ospie.
Funkcjonowanie
dziecka w domu
Mirabelka
sprawnie przemieszcza się czworakując. Wstaje na nogi bez podpórki
i chodzi wspierając się o cokolwiek. Niestety błędnie zakłada,
że podporą mogą być jej starsze koleżanki i koledzy, co sprawia,
że czasami się przewraca. Ale być może dzięki temu do perfekcji
opanowała pady przez prawe i lewe ramię. Bardzo rzadko zdarza się,
że uderzy się w głowę.
Liczymy,
że na roczek będzie już chodzić. Ma jeszcze ponad miesiąc, więc
istnieje duże prawdopodobieństwo, że się uda. Bardzo jej
kibicujemy, ale na siłę nie będziemy jej mobilizować. Jak nie
wyjdzie, trudno. Niepobity dotychczas rekord pozostanie dla kolejnego
naszego dziecka.
Mirabelka
rewelacyjnie śpi w nocy (czasami bez przerwy od ósmej do ósmej) i
jeszcze lepiej je. Nie przeszkadza jej to, że ma tylko pięć zębów.
Z sukcesem mierzy się ze schabowym, kiełbasą z flakiem i jabłkiem
ze skórką. Nie ma warzywa i owocu, którego by nie lubiła.
Przepada za arbuzem, winogronami i mandarynkami, ale dla towarzystwa
potrafi zjeść nawet cytrynę.
Od
kilku tygodni kąpie się w wielkiej wannie z dużą ilością piany.
Im więcej wody, tym lepiej. Jednak gdy zaczyna ona podchodzić jej
pod pachy, dziewczynka staje się trochę wywrotna i trzeba ją
bardzo pilnować. Nie przeszkadza jej chwilowe zachlapanie buzi i
oczu, więc z upodobaniem uderza rączkami w wodę, rozbryzgując ją
po całej łazience.
Mirabelka
jest aktualnie najmocniejszym ogniwem naszej dziewięcioosobowej
rodziny. Wśród ogólnego jazgotu innych dzieci, bawi się swoimi
zabawkami i sprawia wrażenie wyluzowanej. Nie miesza się do
sprzeczek innych dzieci i nie wchodzi z nimi w konflikt. Wyjątkiem
może być jedynie spór o jedzenie.
Lubi
być brana na ręce i siedzieć na kolanach. Jednak gdy braknie rąk
i kolan, wystarcza jej sama bliska obecność cioci lub wujka. Krótko
mówiąc, Mirabelka jest dzieckiem bezproblemowym. Niestety jest w
wieku, w którym nagle może się to zmienić i dla dobra ogółu
byłoby, aby jak najszybciej zamieszkała w rodzinie docelowej.
Kontakty
z rodzicami biologicznymi
Mirabelka
spotyka się z mamą i babcią mniej więcej raz w miesiącu.
Inicjatorką spotkań zawsze jest babcia. Mama przychodzi bardziej
towarzysząc swojej mamie, niż z potrzeby spotkania się z córką.
Podobno
dziewczynka coraz bardziej jest podobna do swojego ojca. Nie wiem
dlaczego, ale babcia za każdym razem dodaje przedrostek „O Boże”, albo „Niestety”. Ja nie znam faceta, ale po wdzięku Mirabelki
wnioskuję, że jej tata raczej musi być wyjątkowo urokliwym
człowiekiem.
Mirabelka
– 13 miesięcy
Ocena
dziecka na podstawie obserwacji opiekunów
Sytuacja
zdrowotna
Wszystko
jest bez zmian. Krótko mówiąc, Mirabelka jest okazem zdrowia
zarówno w sensie fizycznym, jak też psychicznym i społecznym.
Doskonale radzi sobie z emocjami w dość trudnym i burzliwym (w
ostatnim czasie) środowisku, jakim jest nasza rodzina. Proces
przejścia do nowej rodziny, który rozpoczął się kilkanaście dni
temu, przebiega bez najmniejszych problemów. Mirabelka już od
drugiego spotkania, na widok nowej mamy i taty, zaczęła wyciągać
w górę ręce. Spotkania mają miejsce mniej więcej co drugi dzień.
Dochodzimy do etapu, w którym dziewczynka będzie miała podwójny
komplet ważnych dla siebie osób dorosłych.
Wszystkie
szczepienia realizujemy zgodnie z kalendarzem szczepień, a z
dodatkowych ma wykonane dwa (czyli wszystkie) przeciwko ospie.
Funkcjonowanie
dziecka w domu
Mirabelka
zaczęła chodzić na kilka dni przed swoimi pierwszymi urodzinami.
Nie były to jednak dwa kroki służące odtrąbieniu zwycięstwa,
ale sprawne przemieszczanie się seriami – kilka, kilkanaście
kroków, klapnięcie na pupę, sprawne powstanie i tak w kółko.
Umiejętność chodzenia spowodowała, że dziewczynka zupełnie
zrezygnowała z innych form poruszania się.
Od
momentu gdy zaczęła spotykać się z nowymi rodzicami, jej ulubioną
formą rozrywki jest noszenie na rękach. Wręcz uznała to za sens
swojego życia. Dawniej też lubiła siedzieć u nas na kolanach, ale
były to raczej krótkie elementy odpoczynku przed dalszym
eksplorowaniem świata. Jakby tylko na chwilę przychodziła
podładować akumulatory i szła dalej. Teraz bez pardonu domaga się
swoich praw i walczy z innymi dziećmi o wzięcie na rękę –
odpycha je, szarpie i słownie wyraża swoje niezadowolenie. Chociaż
z tymi słowami, to jest tylko jako tako. Mirabelka dysponuje może
pięcioma jednosylabowymi zwrotami. Nie jest gadułą.
Nie
mamy żadnych zastrzeżeń pod kątem jedzenia i spania. Mirabelka
nie jest wybredna. Je wszystko i najchętniej z dokładką. Śpi
nieprzerwanie od dwudziestej do siódmej, czasami ósmej nad ranem.
Tylko w początkowym okresie spotykania się z rodzicami, zdarzały
się nieoczekiwane przebudzenia w nocy i bywało, że dzień
rozpoczynała już po piątej. Uważamy, że chociaż dla nas było
to nieco męczące, to dobrze świadczyło o Mirabelce – spotkania
były dla niej czymś ważnym, emocjonującym. W ciągu dnia
dziewczynka śpi najczęściej jeden raz, przez trzy, cztery godziny.
Jednak gdy zaczyna być senna już około dziesiątej, to powtarza
drzemkę późnym popołudniem. Nie przeszkadza jej to w zaśnięciu
o zwykłej porze. Można powiedzieć, że lubi spać.
Nadal
duże znaczenie ma wieczorna kąpiel, która rozpoczyna nocny czas
snu. Mirabelka mogłaby spędzać w wannie bardzo długie okresy.
Pewnie gdybyśmy mogli zostawiać ją w kąpieli samą, to nie
miałaby nic przeciw temu. Jednak nadal jest trochę wywrotna (nawet
gdy siedzi), a do tego próbuje wstawać, co jeszcze bardziej
zwiększa ryzyko przewrócenia się. Jednak nawet gdy jej się to
zdarzy, to natychmiast przekręca się na brzuch i sama podnosi. Nie
czuje lęku przed wodą, nie boi się nawet zanurzenia twarzy. Nie ma
więc problemu z myciem głowy.
Kontakty
z rodzicami biologicznymi
Bezpośrednie
spotkania z rodziną biologiczną prawie ustały. Mama przestała
interesować się dziewczynką, a tata nigdy nie zaprzątał nią
sobie głowy. Babcia dziewczynki spotyka się z wnuczką raz w
miesiącu. Poza tym dzwoni do nas raz na jakiś czas. Mamy jednak
wrażenie, że częściej ma ochotę porozmawiać o sobie i braciach
Mirabelki (dla których jest mamą zastępczą), niż dowiedzieć się
co słychać u wnuczki. Często dopiero po kilku, a bywa, że po
kilkunastu minutach rozmowy, pada pytanie: „No, a co tam u
Mirabelki?”.
Dla
babci ważna jest świadomość, że będzie mogła nadal interesować
się dziewczynką i być może czasami się z nią spotkać. Raczej nie
zanosi się na zbytnią ingerencję w życie nowej rodziny
zastępczej.