Janusz
po ciężkiej nocy wszedł do pokoju trzymając półroczną Weronikę
na ręce. Zewsząd dochodził go mdły
zapach niemowlęcej kupy zmieszany z nieprzyjemną wonią mleka. Rozejrzał się dookoła. Natalka wyciągała ręce do góry krzycząc: „Am, am”, a Zosia
stała przy pudle z zabawkami wyrzucając jego zawartość na
podłogę.
– Oby
nikt teraz do nas nie przyszedł – zagadnął od niechcenia.
– Już
nie narzekaj – odpowiedziała Grażyna. Lepiej przewiń Weronikę,
bo ja robię śniadanie.
– Jak
minęła noc? – kontynuowała.
– Kiepsko.
Pięć pobudek, pierwsza już chwilę po północy.
– Janusz,
musimy porozmawiać – ciągnęła dalej swój wywód Grażyna. –
To nie może tak dłużej trwać. Ciągle chodzisz jakiś smutny,
mało się odzywasz, nic cię nie cieszy. Na pewno masz depresję.
Musisz pójść do psychologa albo do psychiatry, a najlepiej do
obu. Nie martw się, ja ci pomogę i umówię na wizytę. Tylko
wybierz.
Janusz
spojrzał na swoją żonę, którą znał od kilkudziesięciu lat i
delikatnie się uśmiechnął. Mógłby się założyć o duże
pieniądze, jakie będzie jej następne zdanie. Typowa jednostka
dominująca i kontrolująca – pomyślał. – Za chwilę zapyta czy
wolę jechać na wakacje do Egiptu, czy do Peru. A za rok czy do
Peru, czy na Sri Lankę. Grażyna nigdy nie pyta czy w ogóle gdzieś
chcę jechać. Dzieci też nie pyta w co chcą się ubrać, tylko czy
wolą bluzkę w kwiatki, czy w pieski.
– A
wiesz, że dostałam niesamowicie korzystną ofertę wyjazdu do
Peru? Może pojedziemy? – powiedziała Grażyna, nie robiąc tym
na swoim mężu większego wrażenia.
Janusz
przecząco pokiwał głową i podszedł do szuflady w poszukiwaniu
rzeczy potrzebnych do przebrania Weroniki.
– Jak
było na spotkaniu z Mikołajem? – nieoczekiwanie zmieniła temat.
– Fajnie.
– Przeszły
cię ciarki, gdy z nim rozmawiałeś?
– Jakoś
nie – odpowiedział Janusz, podnosząc ze zdziwieniem głowę znad
nieświeżej pieluchy. – A powinny?
– No. Ja kiedyś miałam nawet gęsią skórkę.
– Nie
martw się, załatwię ci autograf – zażartował pochylając się ponownie nad rozebranym do połowy niemowlakiem.
Jednak
atmosfera wcale się nie rozluźniała. Wręcz przeciwnie, coraz
bardziej dawało się wyczuwać rosnące napięcie.
– To
co będzie z tym psychologiem? – nie ustępowała Grażyna.
– Nic
nie będzie. Nie mam ochoty grzebać się w swojej przeszłości,
cofać do wczesnego dzieciństwa. To nic nie zmieni. Nauczyłem się
żyć tak jak żyję. Przyzwyczaiłem się. Jest mi z tym dobrze.
Czy każdy musi być szczęśliwy?
– To
powiedz mi kochanie co byś chciał, żeby poprawił ci się
nastrój. Czego potrzebujesz?
– Potrzebuję
seksu – rzucił Janusz bez chwili namysłu.
– Spokojnie,
nic się nie martw. To tylko niepożądany skutek uboczny po
szczepieniu. Przejdzie ci – odpowiedziała Grażyna bez większego
przekonania.
Janusz
pomyślał, że wcale nie chce aby cokolwiek mu przechodziło, ale
pragnął wreszcie zakończyć rozmowę, by móc spokojnie zająć
się dziećmi. Niestety nie było mu to dane.
– A
co z psychiatrą? On na pewno ci pomoże – nie poddawała się
Grażyna.
– Rób
co chcesz. Podaj mi tylko termin, to pójdę – skapitulował
Janusz.
Minęło
kilka dni, gdy nasz bohater wybrał się pod wskazany przez Grażynę
adres. Mając złe doświadczenia z polską koleją, wyjechał na
spotkanie z godzinnym zapasem, który to czas spędził później na parkingu przed kliniką. Ale się nie spóźnił.
– Co
pana do mnie sprowadza? – zaczął rutynowym pytaniem lekarz.
– Starość
– skwitował krótko Janusz.
– Proszę
mi coś więcej o sobie opowiedzieć. Ile ma pan lat?
– Pięćdziesiąt
sześć. Wiem, że to jeszcze nie czas na śmierć, ale właśnie w
tym tkwi problem. Zrobiłem w swoim życiu wszystko co chciałem.
Zrealizowałem wszystkie cele, które kiedyś sobie postawiłem.
Teraz szukam czegoś, co może nadać mojemu życiu jakąś wartość.
Pracuję zawodowo, angażuję się w rozmaite projekty. Szukam,
szukam i nic.
Janusz
rozgadał się jak nigdy dotąd. Opowiedział o sobie niemal tak
dokładnie jak gdyby stał u bram Świętego Piotra. Być może
zadziałała atmosfera tego miejsca, a może eksplodowała kumulowana
latami energia.
– A
te czarne włosy to naturalne? – przerwał nieoczekiwanie lekarz
– Naturalne
– skwitował Janusz, przechodząc płynnie do opowiedzenia o
swojej najważniejszej aktywności w życiu.
Lekarz
robił coraz większe oczy, gdy słuchał o pieczy zastępczej, o
dzieciach odbieranych rodzicom, o radościach i trudnościach w
funkcjonowaniu rodziny Janusza.
– Wie
pan, że ja też kiedyś tak miałem, też doszedłem do wniosku, że
mam już wszystko – stwierdził psychiatra, ucinając brutalnie monolog swojego pacjenta.
Janusz
spojrzał na niego trochę ze zdziwieniem, a trochę z zażenowaniem.
Do czego on zmierza – pomyślał. – Potrzebuje pomocy psychologa,
chce zmienić temat, czy podtrzymać mnie na duchu? Wysłuchał
jednak wykładu na temat powiązań między świadomością, ciałem
i emocjami. Poznał pobieżnie metody stosowane w psychiatrii oraz
różnice między pracą psychologa a psychiatry.
– Bo
to jest bardzo różnie – kontynuował lekarz. Czasami potrzeba
tylko czasu, a innym razem dużych zmian jak choćby zmiany miejsca
zamieszkania, a nawet partnera, do czego wcale pana nie namawiam. U
mnie było tak, że nagle coś przeskoczyło i zacząłem myśleć
zupełnie inaczej, stałem się innym człowiekiem.
Janusz
pomyślał, że wcale nie chce wymieniać swojej Grażynki, bo się
do niej zwyczajnie przyzwyczaił i niech facet wreszcie sięgnie po
receptę, bo przecież bez leków do domu wrócić nie może.
– Ja
panu w tym pomogę – mówił dalej psychiatra, jakby czytając
myśli pacjenta. - Nawet panu powiem, co panu jest. To wcale nie
jest depresja.
– Wie
pan kim byli Hedoniści? – zapytał zagadkowo.
– Tak
– odpowiedział Janusz udając, że ma choćby mgliste pojęcie.
– Pan
jest ich przeciwieństwem. Jednak nie trzeba wiele, aby to zmienić.
Pan ma tylko dystymię? Wie pan co to jest?
Janusz
potraktował to jak pytanie retoryczne, więc lekarz kontynuował
dalej.
– Pan
jest niezwykłym człowiekiem, a pana problem wynika z nadmiaru
satysfakcji – skwitował kończąc swoją myśl.
No
fajnie – zadumał się Janusz. – Ale pisz pan tę receptę, bo czas
leci, a wraz z nim cena konsultacji. Jeszcze trochę i na pewno nic
mi nie przeskoczy. Najwyżej Grażynce, gdy zobaczy paragon za
wizytę.
Na
szczęście okazało się, że chociaż lek był tani - dużo tańszy niż witamina D
dla dzieci. Do tego w aptece oczom Janusza ukazała się pełna
szuflada identycznych pudełeczek. Nie jestem jedynym psycholem na
świecie – pomyślał i w dużo lepszym nastroju wrócił do domu.
Jednak
gdy zaczął analizować „instrukcję obsługi” specyfiku,
doszedł do punktu, w którym przeczytał:
„Lek
może powodować wystąpienie objawów zaburzeń czynności
seksualnych. W niektórych przypadkach objawy te mogą utrzymywać
się po przerwaniu leczenia.”
I
wszystko stało się jasne...
PS
Uczę się pisać od nowa. Może być?