Dzisiaj po raz kolejny
przekładam opisanie drugiej części Luzaka, jednak jest ku temu
powód. W jego życiu w niedługim czasie może wydarzyć się coś
ważnego, więc postanowiłem się jeszcze wstrzymać.
Zdecydowałem się za to
na drugą część losów Chapicka. Wprawdzie nie jest to jeszcze
część ostatnia (ponieważ okazuje się, że chłopiec jeszcze
trochę u nas pobędzie), ale w ostatnim czasie wydarzyło się coś,
co sprawiło, że byliśmy z niego bardzo dumni.
Jeżeli więc ktoś nie ma
ochoty na czytanie opisów jego zachowań w kolejnych miesiącach, to
proponuję od razu przejście do dnia 441.
Pierwszą część
historii Chapicka zakończyłem informacją, że chłopcem
zainteresował się włoski ośrodek adopcyjny. Był to 324 dzień
pobytu u nas.
Dzień 343
Coś
ruszyło się w sprawie Chapicka. Jakiś tydzień temu odezwała się
do nas osoba będąca przedstawicielem włoskiej agencji adopcyjnej na Polskę (jest to chyba jakaś fundacja). W piątek Majka do niej
zadzwoniła i okazało się, że jest jakaś rodzina zainteresowana
chłopcem. Niestety wyświadczyłem chłopcu "niedźwiedzią
przysługę". Jak dowiedziałem się o "makaroniarzach",
to czym prędzej "wrzuciłem" Chapicka na bloga. Chciałem,
aby "zobaczyli" jakie zrobił postępy od czasu gdy do nas
"przyszedł". Wyszło na to, że przeczytali to bardzo
dokładnie (wg statystyki na blogu - wchodzili 7 razy, więc raczej
nie zadowolili się podpiętym translatorem). Nawet wyłapali
informację z przed prawie roku o zanikających nerwach wzrokowych.
Sprawa jest już nieaktualna, ale faktycznie nigdzie dalej tego już
nie "odszczekałem". Na szczęście niedługo idziemy z
małym do okulisty, więc poprosimy o odpowiedni wpis w książeczce
zdrowia. Niestety okazało się, że jego problemy zdrowotne nie są
tak ważne jak to, że Malwina z Werbinka cały czas "myśli".
Podobno nawet jak ruszy cała procedura adopcji zagranicznej, a na
którymś etapie pojawi się zainteresowana rodzina z Polski, to
wszystko zostaje przerwane. W związku z tym pani z Torunia (ta
przedstawicielka) poprosiła nas, abyśmy trochę "przydusili"
Malwinę, żeby się w końcu opowiedziała (tak lub nie), bo bez
tego niewiele da się zrobić. Malwina zabrała Chapicka do siebie na
weekend ... i myślała. W niedzielę odwiózł go Jeremi (mąż
Malwiny) - nic nie powiedział.
Więc
Majka zadzwoniła do Malwiny - ta poprosiła o jeszcze jedną noc.
Dzisiaj rano odbyła się bardzo smutna rozmowa. Malwina płakała,
Majka płakała (dobrze, że mnie przy tym nie było). W każdym
razie Malwina "dała Chapickowi zielone światło", chociaż
wydaje nam się, że jeszcze liczy na to, że Włosi się odmyślą.
Tak czy inaczej już dzisiaj poszła notatka do ośrodka adopcyjnego
w Turynie i najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu będziemy mieli
wizytę pani z Torunia.
Dzień
356
W
sobotę odwiedziła nas pani, która prowadzi sprawę adopcji
zagranicznej Chapicka. Przeprowadziła z nami wywiad, zebrała
brakujące dokumenty, postawiła małego przy "ściance" i
"napstrykała" mnóstwo zdjęć. Teraz wszystko będzie
tłumaczone na włoski. Jeżeli będzie zainteresowanie rodziny z
Włoch (podobno nie powinno być problemu), to zgodę na adopcję
musi wyrazić zarówno strona polska jak i włoska (odpowiednie
ministerstwa - tak więc Chapic przynajmniej przez chwilę będzie
ważną osobistością). W każdym razie oceniła, że "czasowo"
to pewnie do Wielkanocy jeszcze u nas "pokibluje".
Okazało się, że jednak nie jest jeszcze znana żadna rodzina adopcyjna. Najpierw agencja adopcyjna zbiera wszelkie informacje o dziecku, tłumaczy to na swój język i dopiero wówczas takie dziecko jest proponowane zainteresowanym rodzicom.
Dzień
395
Ocena rozwoju dziecka
na podstawie obserwacji opiekunów (18 miesięcy).
Chapic
zadomowił się u nas na dobre, jest tu już ponad rok.
Aktualnie
pozytywne jest to, że chłopiec „oczekuje” na adopcję
zagraniczną. Niestety ta procedura „trwa”. Już od prawie dwóch
miesięcy tłumaczone są wszystkie jego dokumenty (łącznie z
opiniami medycznymi) na język włoski, ponieważ jest nim
zainteresowany ośrodek adopcyjny w Turynie. Dalszy tok postępowania
pod względem czasowym też nie napawa optymizmem.
Chapic
jest dzieckiem z podejrzeniem zespołu FAS i jak dotychczas cały
czas „gonił” swoich rówieśników. Był mniej więcej opóźniony
o trzy miesiące.
Aktualnie
wydaje nam się, że ten dystans uległ zmniejszeniu. Wprawdzie
patrząc na niego można odnieść nieco inne wrażenie, ponieważ
waży tyle samo co 7 miesięczna Smerfetka, jednak widząc go „w
akcji”, trzeba przyznać, że przynajmniej dorównuje
piętnastomiesięcznemu Luzakowi, a w wielu aspektach go przerasta.
Wykaz
umiejętności nabytych w ostatnim kwartale.
- Mimo rehabilitacji, chłopiec cały czas preferuje własny sposób przemieszczania się, szorując lewym kolanem po ziemi. Mam wrażenie, że wszyscy już sobie podarowali próbę zmiany tego zachowania, licząc na to, że za chwilę zacznie chodzić. Faktycznie niewiele już mu brakuje. Sprawnie chodzi mając jakiś punkt podparcia. Jednak gdy chce dokądś podejść, szybko przechodzi do parteru.
- Na dobrą sprawę opisując Chapicka, mógłbym przepisać wszystko, co napisałem na temat Luzaka. Chapic próbuje go naśladować pod każdym względem. Na przykład nauka robienia pilota w swoim łóżeczku zajęła mu nie więcej niż tydzień. Od Luzaka różni się tylko tym, że nawet jak wyjdzie ze śpiwora, to nie rozbiera się do naga. Może jest mu po prostu zimno, co świadczyłoby o dużej inteligencji.
- Chapic uwielbia wyrzucać. Jak tylko znajdzie jakiś pojemnik, natychmiast próbuje go otworzyć i opróżnić. Test psychologiczny polegający na wyciąganiu małych przedmiotów z dużego, zdaje na szóstkę.
- Nadal w minimalnym zakresie operuje sylabami, mimo że można powiedzieć, że jest gadułą. Woli naśladować dźwięki – szczekanie psa, miałczenie kota, cmokanie. Powtarza dźwięki wydawane przez zabawki – na przykład radiowóz.
- Wszystko co znajdzie bierze do buzi. Jeżeli nie jest to niebezpieczne, pozwalamy na to – niech liże, niech wącha – w końcu tak poznaje się świat.
- W przeciwieństwie do Luzaka jest dużo bardziej ostrożny. Nie ryzykuje życiem. Wchodzi tylko tam, skąd potrafi zejść. Czy jest to wynik zimnej kalkulacji i swojego młodszego kolegę traktuje jak nierozważnego młokosa? Trudno powiedzieć. W każdym razie guzy nabija sobie dużo rzadziej.
- Bardzo lubi wieczorne „pogawędki” z Luzakiem. Po kąpieli każdy idzie do swojego łóżeczka (ale śpią w tym samym pokoju). Rzadko się zdarza, aby natychmiast zasnęli. Bywa, że rozmawiają z sobą nawet dwie godziny. Nie płaczą, nie krzyczą, tylko każdy pokazuje co potrafi. Podskakują, biją sobie brawo, pokazują „jakie dobre” (tego akurat nie rozumiem, ale chyba się dogadują, bo żaden nie sprawia wrażenia zdziwionego), uderzają rękami w ścianę, śmieją się do siebie.
- Uwielbia się przytulać, wybuchy złości zdarzają się coraz rzadziej, jest coraz fajniejszy, coraz normalniejszy, coraz ...
Adopcja
zagraniczna jest dla nas nowym doświadczeniem. Wprawdzie jest to
proces długotrwały i nie wiemy jeszcze jak będzie przebiegało
zaznajamianie się z nowymi rodzicami, to biorąc pod uwagę dobro
chłopca, jest to dla niego najlepsze rozwiązanie.
Dzień
426
Poznaliśmy
nazwisko nowych rodziców Chapicka. Niestety Majka rozmawiając z
panią z Torunia była tak zaaferowana, że je zapomniała. Może
gdyby się nazywali Francesca i Giuseppe Rossi, to byłoby łatwiej
zapamiętać. Tak więc póki co nie wiemy jak będzie się nazywał
nasz „przyszywany” synek. A swoją drogą ciekawy jestem jak będzie miał na imię (bo chyba nie zostanie Chapickiem).
Może Carlo.
Carlo Rossi - brzmi nawet znajomo.
Pierwsze
spotkanie planowane jest na przełom stycznia i lutego. Trochę
zaczyna nas niepokoić zaangażowanie Malwiny. Chłopiec spędza u
niej prawie każdy weekend. Dzisiaj zadzwoniła, czy może jutro
wziąć Chapicka w ramach prezentu dla Jeremiego (ma imieniny, czy
urodziny). W środę są podobno imieniny Chapicka, więc być może
też będą chcieli wziąć go do siebie. Majka chce z nią
porozmawiać, czy nie angażują się za bardzo.
Dzień
427
Majka
jak postanowiła, tak też zrobiła – porozmawiała z Malwiną.
Dostaliśmy zapewnienie, że również ich celem (jej i Jeremiego)
jest dobro chłopca i cieszą się, że trafi do kochającej rodziny,
w której może będzie tym jedynym i najważniejszym. Ostatecznie
Malwina też w końcu jest rodziną zastępczą, więc wie o czym
mówi. Chapic bardzo lubi do nich jeździć. Dla nas jest to też
informacja, że umiejętność nawiązywania więzi chłopak ma
opanowaną. Nie powinien mieć większych problemów z polubieniem
nowych (włoskich) rodziców.
Dzień
441
Ponieważ
Chapic w ostatnim czasie zaczął rozwijać się na niespotykaną
dotąd skalę, postanowiliśmy ponownie wykonać badania
psychologiczne. Początkowo myśleliśmy o tym samym ośrodku, w
którym miał robione badania Foxik, ale niestety nic z tego nie
wyszło. Jednak otrzymaliśmy "namiary" na inną panią
psycholog, która stosuje tą samą metodę BSID (Bayley ... i coś
tam dalej). W przypadku Chapicka jest to o tyle ważne, że jest to
system międzynarodowy, więc skala porównawcza z pewnością może
coś powiedzieć również specjalistom włoskim. Okazało się, że
chłopiec tylko w niewielkim stopniu odstępuje od normy. W trzech
różnych kategoriach uzyskał 80,83 i 91 punktów, w których norma
zaczyna się od 85 punktów. Tą dobrą wiadomością podzieliliśmy
się również z panią Balbiną (zajmującą się całą procedurą
adopcji zagranicznej Chapicka). Mamy więc nadzieję, że nowi
rodzice chłopca już też się cieszą z tak pozytywnych wyników.
Niestety dowiedzieliśmy się, że przeciągające się procedury nie
pozwalają na zbytni optymizm. Na jakąkolwiek wiadomość ze strony
włoskiej musimy poczekać przynajmniej do połowy lutego. Jak tak
dalej pójdzie, to chłopak zacznie mówić i pisać, bo faktycznie z
każdym dniem robi coraz większe postępy. Aktualnie już chodzi.
Wprawdzie wygląda to tak, jakby był po niezłej imprezie, ale udało
nam się już doliczyć do 31 kroków (zanim klapnął na "dupsko").
Jest też coraz bardziej przewidywalny. Nie wścieka się już tak
jak kiedyś bez powodu. Najczęściej nie potrafi sobie poradzić z
emocjami gdy jest zmęczony (wówczas nie pomaga nic, poza położeniem
go do łóżeczka i zostawieniem w spokoju). W nocy śpi spokojnie.
Pewnie, że czasami się obudzi i płacze, ale jest to takie samo
zachowanie jak innych dzieci. Nie są już to takie napady szału jak
kiedyś. Jest bardzo sprytny i inteligentny. Podczas badania uporał
się z próbą wyjęcia zabawki z pudełka (takiego specyficznego, z
niektórym ściankami przezroczystymi a niektórymi otwartymi), z
którą często nie potrafią poradzić sobie nawet dzieci trzyletnie
.Obronną ręką wyszedł też z zabawy odgadnięcia pod którą
szmatką ukryta jest zabawka (to taka gra w trzy kubki jak kiedyś
Franek Dolas oszukiwał Arabów). Byliśmy z niego bardzo dumni.
PS.
Zapomniałem dodać, że Chapic całuje kobiety po rękach. Gdy
zaczął całować panie w poradni psychologicznej, to Majka poczuła
się trochę "zmieszana", bo nie wiedziała jak będzie to
odebrane. Okazało się, że zostało to zapisane Chapickowi "na
plus". Zdarza mu się również mnie pocałować w rękę –
jednak w tym przypadku nie wiem jak mam to rozumieć.
Ponieważ
faktycznie duma nas rozpiera, pozwolę sobie „wkleić” opinię
pani psycholog.
Naszą
uwagę zwrócił fakt uzyskania aż 91 punktów w „mowie” (gdzie
norma dla dziecka zdrowego zaczyna się od 85 punktów), ponieważ
wydawało nam się, że Chapic wypowiada stosunkowo niewiele słów.
Okazuje się, że nie ilość jest najważniejsza. Sylabami potrafi
się posługiwać, jednak co ważniejsze – potrafi naśladować
dźwięki np. Hhhhhh (gorące), Eoeo (dźwięk karetki pogotowia),
Aaaaaaa (krzyk Smerfetki). Głos psa naśladuje nawet po angielsku,
bo mówi Bow-wow.
Oto oryginalny opis badania
psychologicznego:
Dziecko Chapic Rossi urodzony …. w 36
tc został zbadany testem wg Skali Bayley III w dniu …...
Dziecko zostało zbadane w 5 skalach
(poznawczej, mowie biernej, mowie czynnej, motoryce precyzyjnej oraz
motoryce dużej).
Skala poznawcza - chłopiec prawidłowo
wyjmuje i wkłada przedmioty do kubeczka, odnajduje ukryty przedmiot
pod ręcznikiem, demonstruje zabawę na niby, udając, że pije, że
karmi misia. W tej sferze Chapic uzyskał 80 punktów, norma jest od
85. W trakcie badania chłopiec szybko uczył się nowych zabaw.
Zatem przy dobrej stymulacji rozwoju, chłopiec ma duży potencjał
do dobrego rozwoju.
Skala mowy biernej - chłopiec wykonuje
sporo poleceń, pokazuje kilka przedmiotów na obrazku w książeczce.
Skala mowy czynnej - Chapic mówi około
8 słów, dużo słów powtarza.
W mowie dziecko uzyskało 91 punktów.
Skala motoryki precyzyjnej - dużo
stuka przedmiotami, włoży 7 klocków do kubeczka, chwyta kredkę i
od razu potrafi gryzmolić po kartce, potrafi ustawić klocek na
klocek, ale zaraz go zrzucił.
Skala motoryki dużej - raczkuje,
podnosi się do pozycji stojącej, wspina się na meble, przejdzie
około 8 kroków samodzielnie.
W motoryce uzyskał 83 punkty.
Chłopiec wymaga stymulacji rozwoju w
sferze poznawczej oraz motoryki.
xxx
Psycholog
Kliniczny
Uwagi
końcowe.
Nie
miałem zamiaru rozpoczynać na tym blogu tematu związanego z FAS
(zespołem zaburzeń i chorób będących skutkiem działania alkoholu w rozwoju
płodowym dziecka). Po pierwsze dlatego, że nie czuję się
ekspertem w tej dziedzinie, a po drugie chciałem zachować nieco
inną formę pisanych przeze mnie artykułów (miały to być głównie
opisy historii dzieci).
Niestety
życie czasami weryfikuje pewne założenia i trzeba się do tego
odnieść.
Na
samym początku planowaliśmy, że uzyskamy dla Chapicka
specjalistyczną opinię dotyczącą podejrzeń zespołu FAS.
Chcieliśmy aby potencjalni rodzice, którzy będą nim
zainteresowani, mieli jak najszerszy zakres wiedzy związanej z
dolegliwościami chłopca.
Okazuje
się, że tak naprawdę uzyskanie diagnozy FAS to na dobrą sprawę
stwierdzenie: ma FAS lub go nie ma. Do tego jednoznaczne ustalenie
tego faktu jest tak trudne, że żaden lekarz nie zaryzykuje takiej
diagnozy. Istnieją specjalne ośrodki wydające tego rodzaju opinie.
Ponadto istnieją dwie główne „szkoły” diagnozujące FAS,
mające odmienną metodologię i polemizujące (delikatnie mówiąc)
z zasadnością stosowania techniki strony przeciwnej. Do tego
ośrodki adopcyjne również faworyzują różne metody, a nawet
opinii niektórych ośrodków nie uznają za wiarygodne.
Wgłębiając
się dalej w temat, okazuje się że ośrodki diagnozujące FAS, mają
tendencję do nadinterpretacji. Często samo stwierdzenie, że matka
piła w ciąży jest warunkiem wystarczającym aby wydać werdykt.
Oczywiście trzeba jeszcze znaleźć przynajmniej trzy cechy
występujące u dzieci, których mamy piły alkohol w ciąży. Uważam
jednak, że często nawet u dzieci zdrowych, znalezienie takich cech
nie stanowiłoby problemu.
Gdybyśmy
poszli z Chapickiem do takiego ośrodka to na 90% byśmy uzyskali
diagnozę: „ma FAS”. Wiadomo było, że jego mama nie stroniła
od alkoholu, miał bardzo małą masę urodzeniową, niewielki obwód
głowy. Pozostało by tylko znaleźć jakieś cechy dysmorficzne
twarzy. Może ma małe i szeroko rozstawione oczy, a może krótki i
zadarty nos, może wąską górną wargę, może …
Jak
się będzie chciało coś zauważyć, to się to zauważy.
Stwierdziliśmy,
że nie będziemy się starać o otrzymanie takiego orzeczenia.
Co
bowiem daje taka diagnoza. Konkretnie nic, jest tylko
zasygnalizowaniem problemu, którego my tak czy inaczej byliśmy
świadomi. Chodzi o to, aby pewne opóźnienia rozwojowe nie były
traktowane w sensie „to taka uroda dziecka”, „każdy rozwija
się w swoim tempie”, „jeszcze ma na to czas”. Do tego dochodzą
możliwości uszkodzeń narządów wewnętrznych, zwłaszcza mózgu.
Dlatego
właśnie zaleca się diagnozować dzieci pod kątem FAS, a nie
dlatego że uzyska się informację jakie dziecko będzie miało
problemy w przyszłości, na co będzie chore i do jakich
specjalistów trzeba się zgłosić. Zespół FAS jako taki nie jest
jednostką chorobową. Nie przysługuje na to orzeczenie o
niepełnosprawności a nawet skierowanie na rehabilitację. Jest
tylko zwróceniem uwagi na to, że dziecko może mieć problemy
zdrowotne, zwłaszcza natury neurologicznej. Dziecko z diagnozą FAS
może być bardzo ciężko upośledzone, ale równie dobrze może
mieć tylko niewielkie opóźnienia w stosunku do rówieśników, z
których szybko „wyrośnie”.
Traktowaliśmy
Chapicka tak jak dziecko, które ma stwierdzony zespół FAS. Został
przebadany przez wszystkich możliwych specjalistów. Był
rehabilitowany praktycznie codziennie, zarówno ruchowo, jak też w
zakresie wczesnego wspomagania rozwoju, gdzie miał zajęcia między
innymi z psychologiem i logopedą. Wszystkie te informacje były
dostępne dla potencjalnych rodziców adopcyjnych.
I
tutaj dochodzę do sedna sprawy. Ktoś nam kiedyś zarzucił, że
specjalnie nie zdiagnozowaliśmy Chapicka pod kątem istnienia FAS,
że oszukujemy jego przyszłych rodziców, nie mówiąc im całej
prawdy.
Powiem
dlaczego tego nie zrobiliśmy.
Diagnoza
FAS w przypadku kierowania dziecka do adopcji to jest wyrok. W tym
momencie być może wielu czytelników pomyśli „co za debil” (bo
takie myślenie w środowiskach osób będących w temacie jest
piętnowane). Niestety przynajmniej w obliczu dotychczasowych
doświadczeń, mojego zdania nie zmienię. Już samo podejrzenie
zespołu FAS (która to wiadomość przecież była dostępna dla
wszystkich rodzin adopcyjnych) spowodowało, że nikt w Polsce nawet
się chłopcem nie zainteresował.
Zagraniczne
ośrodki adopcyjne też kierują się głównie podstawową
informacją o dziecku. Te ze stwierdzonym zespołem FAS idą zapewne
na koniec kolejki. Być może ktoś się kiedyś nimi zainteresuje,
ale mogą minąć miesiące. Dziecko tak długo w naszej rodzinie
zastępczej zostać nie może. Dwa-trzy miesiące bez echa (po
pojawieniu się w bazie zagranicznej) powoduje, że dziecko trafia do
placówki. W przypadku Chapicka byłaby to pewnie placówka
specjalistyczna, pewnie dom pomocy społecznej. W jego papierach
byłoby: „FAS, pobyt w domu pomocy społecznej”. Z taką „łatką”
nie miałby szans nigdzie. Opuszczenie DPS-u graniczy niemal z cudem
(chociaż znamy przypadki, gdy to się udało).
Według
aktualnej opinii psychologicznej, chłopiec pewnie będzie miał
jakieś problemy natury emocjonalnej. Może będzie miał kłopoty w
szkole (trudności ze zrozumieniem pojęć abstrakcyjnych), może
będzie zbyt impulsywny, może będzie zawsze trochę „niedojrzały”,
może..., a może nie. Ilu z dorosłych ludzi mówi, że nie rozumie
matematyki, że są cholerykami. Podobno sporo mężczyzn jest
niedojrzałych do końca życia. Czy ktoś w związku z tym uważa
siebie za osobę upośledzoną?
Być
może Chapic będzie normalniejszy od niejednego „normalnego”.
Przed
nim jeszcze wiele lat walki. Ale gdzie ma o siebie walczyć jak nie w
rodzinie.
W
domu pomocy społecznej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz