niedziela, 16 stycznia 2022

IGOR


Igor został do nas przywieziony późnym popołudniem. Od rana nic nie jadł. Policja znalazła go leżącego na mokrej kanapie, przykrytego brudnym kocem, ubranego tylko w spodnie od dresu. Nie miał na sobie skarpetek, majtek, ani jakiejkolwiek bluzki albo swetra. Leżał i patrzył przed siebie. Obecność policji zupełnie go nie dziwiła i nie niepokoiła. Było mu jakby wszystko jedno.

Chłopiec jest tym przypadkiem, który w naszym systemie pieczy zastępczej może jakiś czas poczekać. Na co? Dokładnie nie wiadomo. Może na poprawienie kompetencji wychowawczych swoich rodziców, a może na znalezienie rodziny zastępczej, która będzie gotowa się nim zaopiekować. W każdym razie do tej pory uznawano, że sytuacja nie jest tak dramatyczna, aby zabrać chłopca z domu i ulokować w rodzinie zastępczej. Asystentka rodziny od dawna pomagała mamie Igora. Starała się jak mogła spełniać powierzoną jej funkcję. Coś jednak ciągle zgrzytało i w końcu sąd nakazał umieścić chłopca w pieczy zastępczej. Znaleziono rodzinę, w której Igor mógłby czekać na uregulowanie swojej sytuacji prawnej. Sędzia po jakimś czasie mógłby zadecydować o powrocie do mamy, odebraniu jej władzy rodzicielskiej i skierowaniu Igora do adopcji, albo ograniczeniu władzy mamie i pozostawieniu chłopca w rodzinie zastępczej na dłuższy czas. Druga możliwość była raczej mało prawdopodobna z dość prozaicznego powodu. Igor na adopcję był za stary. Miał już osiem lat, a chętnych do adoptowania dzieci w tym wieku jest bardzo mało. Do tego należałoby doliczyć czas trwania postępowania w sądzie, co jeszcze bardziej ograniczałoby szansę na adopcję.
Sytuacja trochę się skomplikowała, gdyż rodzinę do której chłopiec miał pójść, dopadła jakaś zaraza i postanowiono odłożyć przeprowadzkę na później. Igor czekał w swoim domu już tak długo, że nawet kilka kolejnych tygodni nie miało już większego znaczenia. I pewnie wszystko miałoby właśnie taki przebieg, gdyby nie wizyta policji w domu Igora. Dokładnie nie wiem co sprowadziło tam policjantów. W każdym razie uznano, że sytuacja jest zbyt poważna i trzeba chłopca natychmiast przewieźć w bezpieczne miejsce.

Wyraziliśmy zgodę na przygarnięcie Igora na kilkanaście dni (zakładając, że mogą się one przedłużyć nawet do kilku tygodni), chociaż zupełnie nie pasował do naszej dziecięcej obsady. Nawet trzyletnie bliźniaki nie były partnerami dla chłopca w jakiejkolwiek dziedzinie, tym bardziej, że nadal mają problem z wyrażaniem swoich pogmatwanych myśli.

Niewiele wiedzieliśmy o mamie Igora. Nawet jak wygląda, gdyż tym razem Majka nie pojechała po chłopca. Podobno jednym z pierwszych pytań mamy było: „Kto teraz będzie dostawał 500+?”.

Igor nie był zbyt rozmownym chłopcem, a nie chcieliśmy aby czuł się jak na przesłuchaniu. O mamie niewiele mówił. W ich domu mieszkali jeszcze dwaj mężczyźni, do których zwracał się per wujek, ale ich imion nie pamiętał.

Przez kilka pierwszych dni chłopiec jadł wszystko co mu daliśmy. Nie było potrawy, która by mu nie smakowała, ale dokładek nie chciał. Wyjątkiem było tylko spaghetti na obiad, które sobie upodobał i jadł za trzech. W drugim tygodniu okazało się, że jednak są rzeczy, za którymi nie przepada i zaczęło się zdarzać, że zostawiał resztki niezjedzonego posiłku.
Chłopca nie ma już u nas od jakiegoś czasu, ale wciąż jego osobę otacza mgiełka tajemnicy. Igor w naszej ocenie był inteligentny i dobrze wychowany. Używał słów proszę i dziękuję. Rozwiązywał zadania odpowiednie dla swojego wieku, znał wszystkie literki i potrafił pisać proste wyrazy. Znał nazwy nawet wyszukanych zwierząt, owoców i warzyw. Tyle tylko, że pokazywane na obrazku. Wiedział na przykład jak wygląda rzodkiewka, ale już pokrojonej w plasterki i podanej na talerzu nie potrafił rozpoznać.
Igor zabłysnął w oczach Majki umiejętnością układania puzzli. Nie wiem ile one miały elementów, ale mnie zapewne by przerosły. Bliżej mi do bliźniaków. Omen sprawnie sobie radzi z trzema elementami, a Dagon wymięka przy dwóch.



Chłopiec ładnie i chętnie rysował, a postacie były proporcjonalne. Gdy miał zilustrować swoją rodzinę, to narysował dwóch równej wielkości wujków, nieco niższą (chociaż grubszą) mamę i siebie w odpowiedniej wysokości. Do teraz nie wiemy jaką rolę pełnili ci wujkowie w jego domu.

Był bardzo czysty i lubił porządek. Mógłbym nawet powiedzieć, że był wręcz pedantyczny. Po każdej zabawie sprzątał wszystko czym się bawił. Chociaż tylko po sobie, bo bawił się wyłącznie sam. Naszych chłopców zupełnie ignorował, a gdy półtoraroczny Mopik przychodził do niego i podawał jakąś zabawkę, to był zmieszany i nie wiedział jak się zachować. Przyjął postawę unikającą w stosunku do każdego z naszych dzieci. Jak to się kiedyś mówiło dla poprawienia dykcji: „wyindywidualizowywał się z rozentuzjazmowanego tłumu”. Gdy w którymś momencie zaczynał się jazgot i krzyczał jeden przez drugiego, to siadał przy stole i zakrywał uszy rękami. Mopik i Blanka próbowały go naśladować. Chyba im się to podobało, bo na końcu biły sobie brawo.
Trochę mnie zaniepokoiło, gdy Igor zaczął ustawiać w rządek wygryzione skórki arbuza, bo natychmiast przypominał mi się Rambo. Nie zdążył jednak przed odejściem rozwinąć swoich zdolności w tym zakresie.
Igor nigdy nie zwrócił się do nas wprost. Nigdy nie powiedział ciociu czy wujku, ani proszę pani czy pana. Zwracał się bezosobowo. Całkiem dobrze mu to wychodziło i nie sprawiał wrażenia, że w jakiejś mierze mu to przeszkadza.
Był bardzo wstydliwy, więc kąpał się sam. Gdy nalewałem wodę do wanny, to rozbierał się do połowy i czekał aż wyjdę. Szanowałem takie zachowanie, chociaż teoretycznie powinienem go dokładnie obejrzeć, czy nie widać jakichś śladów przemocy. Majka scedowała to na mnie, a ja na następną rodzinę. W każdym razie od pasa w górę był bez skazy.

Jakoś nie zorientowałem się, że wraz z chłopcem dostaliśmy również jego dokumentację, a Majka powiedziała mi o tym dopiero po kilku dniach. Gdy w końcu zapoznałem się z różnymi opisami, to miałem wrażenie, że przeczytałem o zupełnie innym dziecku.

Igor powtarzał zerówkę, a teraz grozi mu repetowanie w pierwszej klasie. Jest chłopcem nieposłusznym i aroganckim. Nie dba o higienę i często się moczy.
Nie mam pojęcia co spowodowało, że u nas zachowywał się zupełnie inaczej, albo że ktoś wystawił mu taką opinię.

Mamy kontakt z nową rodziną Igora, więc z ciekawością będę śledził jego dalsze losy. Póki co zdecydowanie odżył. Ma tam dwóch kolegów mniej więcej w tym samym wieku, którzy podobnie jak on uwielbiają grać w piłkę.




 

3 komentarze:

  1. Autyzm atypowy ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym tylko podziękować za kolejny ciekawy wpis. Pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  3. Również dziękuję. Czytam regularnie od długiego czasu choć nigdy nie komentuje.

    OdpowiedzUsuń