Natalka i Amelka... albo Amelka i Natalka |
Pewnie bardziej pasowałby tytuł: „Przygody nieodpowiedzialnego ojca zastępczego”.
Wszystko zaczęło się w dniu, gdy Majka powiedziała, że zmianie uległa wizyta u okulisty z Tycią i nachodzi się ona z godziną szczepienia Blanki i Mirabelki. Jak to często bywa, miało to miejsce dzień przed mającym nadejść zdarzeniem, więc moim wyborem było pojechać z naszym wcześniaczkiem, albo z pozostałą dwójką dziewczynek. Poczułem się więc trochę jak kiedyś Bliźniaki, do których Majka mówiła: „Chcesz założyć tę bluzkę, czy tę?”. Trzeciej opcji nie było.
Pojechałem. Byłem już dziesięć minut przed czasem, gdyż na wszelki wypadek zacząłem szykować się pół godziny wcześniej, co się nie zdarza gdy w takich przypadkach wyjeżdżam razem z Majką. Nawet nie musiałem czekać przed drzwiami przychodni, gdyż poprzedni pacjent już opuścił placówkę.
Pan na co się dzisiaj szczepi? - zapytała pielęgniarka
- No... ja na nic.
- Nie na wirusowe zapalenie wątroby typu C?
- Nie... chyba (chociaż zacząłem podejrzewać jakiś podstęp Majki).
- Tak pomyślałam, skoro tym razem to pan do nas dzwonił.
- Ale to nie ja dzwoniłem, tylko moja żona.
- Tak?
- Tak. Ja przyjechałem, bo ona musiała w tym samym czasie pojechać do okulisty.
- A co jej się stało?
- Nic, pojechała tam z naszą najmłodszą dziewczynką... no i właśnie kazała umówić się na wizytę patronażową i przede wszystkim zarejestrować ją w naszej przychodni.
- Proszę podejść, dziećmi zajmie się pani praktykantka i zostaną zbadane przez panią doktor.
Po kilku minutach wróciłem do gabinetu lekarskiego. Dzieci były zaopiekowane. Jedna z nich właśnie była badana, druga już „po” była tulona przez panią praktykantkę.
To jest Natalka?
- Tak.
- Ale my jej nie mamy w systemie. Była już zgłoszona? - stwierdziła ze zdziwieniem lekarka.
- Tak.
- Ale właśnie pan nam dzisiaj dał kartę zgłoszeniową.
- Nie... to nie ta Natalka. Z tą już byliśmy na szczepieniu. Na pewno.
Chwilę później przyszła pani z recepcji:
Mamy ją w systemie, ale wcześniej była zarejestrowana pod nazwiskiem Dera.
- Tak, to możliwe, bo ojciec ją uznał i teraz nazywa się Kacprowicz – przyznałem z widoczną ulgą.
- Ale ona taka dosyć duża jak na swój wiek- powiedziała lekarka.
W tym momencie włączyła się pielęgniarka:
Ona zawsze była duża, ja ją pamiętam.
- Tak, starsza od niej Calineczka jest o połowę mniejsza – dodałem.
- Jest pan pewny, że to jest Natalka? Najpierw podamy rotawirusa, bo obie go mają dostać. Proszę się zastanowić, żebyśmy nie zaszczepili nie tego dziecka.
W tym momencie poczułem się jak uczestnik programu „Milionerzy”, który dostaje pytanie za 500 złotych: „Jaki dzień tygodnia jest po poniedziałku?”. Zgłupiałem zupełnie. Chciałem wziąć „telefon do przyjaciela”, ale zostawiłem go w samochodzie. Na publiczność liczyć nie mogłem, a „pół na pół” miałem do dyspozycji od początku. Musiałem być pewny kto jest kim.
Nie jestem przekonany, czy choć trochę wyszedłem z twarzą. Zostałem pożegnany uśmiechem, chociaż z wyraźną sugestią, że następnym razem może dobrym pomysłem byłoby zakładanie dzieciom bransoletek na ręce.
Nie wiem czy będzie następny raz... tym bardziej, że od wczoraj mamy kolejną Natalkę.
jakby byl chlopiec to mozna by zajrzec w pieluche. a tak to trudno...moze zrobic zdjecia i podpisac i dac na tapete w komorce?
OdpowiedzUsuńTaki żarcik mi się przypomniał:
OdpowiedzUsuń- Co to jest tatusiu?
- To są czarne jagody, synku.
- A dlaczego one są czerwone?
- Bo są jeszcze zielone.
- A jak dojrzeją?
- To będą granatowe.
Pozdrawiam,
Agnieszka
to ile dzieci macie? 7? najnowsza Natalka w jakim wieku?
OdpowiedzUsuńZ samego rana przeprowadziłem inwentaryzację i wyszło że 6. Z tego, w przypadku czwórki trwają intensywne prace zmierzające do zamieszkania dzieci w docelowej rodzinie. Osobiście co do jednej sytuacji mam pewne wątpliwości, ale o tym w następnym wpisie. Nowa Natalka jest dwa tygodnie młodsza od Stokrotki.
Usuńczyli Paprotki już nie ma? To Natalka 2 idealnie sie wpisała jako zastępcza kumpela Stokrotki
UsuńNa razie trudno mówić o kumplowaniu się. To też jest temat warty szerszego rozwinięcia.
UsuńA Paprotka kilka dni temu pokazywała Majce swoje kury. One też chyba przeżywają stres związany z zaistniałą sytuacją, bo przestały nieść.
Dobra historia :) Super, że szczepicie na rotawirusa.
OdpowiedzUsuń