środa, 14 czerwca 2017

--- Kultura lęku

Temat, który chcę dzisiaj poruszyć, pewnie nie jest kontrowersyjny (chociaż nie jestem tego do końca pewien), ale z pewnością jest tematem trudnym. Zachętą do napisania dzisiejszego posta były komentarze Uli i Galla. Wprawdzie już kiedyś chciałem coś o tym wspomnieć, ale brakowało mi motywacji. Albo inaczej … teraz mam na kogo „zwalić winę”.

Chciałbym odnieść się do tematu seksualności w życiu rodzin zastępczych. Głównie chodzi o doświadczenia dzieci zastępczych, ale nie tylko. Pewnie będą różne dygresje, bo rozważając to zagadnienie, przychodzą mi do głowy rozmaite skojarzenia.

Jest to kwestia o tyle poważna, że może dotyczyć nie tylko dzieci umieszczanych w rodzinach zastępczych, ale również przysposabianych przez rodziców adopcyjnych. Nawet dziecko trzyletnie, a nawet dwuletnie, może mieć doświadczenia erotyczne, które pamięta.
Na szkoleniach dla rodzin zastępczych (myślę, że również dla adopcyjnych), jest poruszany temat molestowania seksualnego oraz występujących w związku z tym rozmaitych traum, a nawet zaburzeń w rozwoju. Jednak zagadnienie to, tak naprawdę jest tylko „liźnięte” (przynajmniej tak było u nas). Dlatego też rodzina zastępcza, która styka się z problemem molestowania seksualnego, wielokrotnie nie ma pojęcia jak sobie z tą sytuacją radzić.
Zastanawiam się, czy osoby kończące takie szkolenie, potrafią wyobrazić sobie konkretne sytuacje, z którymi mogą się spotkać w późniejszej pracy z dzieckiem. Ja nie potrafiłem.

Oprę się na kilku przykładach z życia znanych mi rodzin zastępczych. Niestety naszego pogotowia to też nie ominęło.
Pierwszy przypadek, to chłopiec molestowany przez partnera swojej mamy. Tylko teoretycznie molestowany, bo sąd umorzył sprawę. Chłopiec chwalił się w przedszkolu, że wujek „wkłada mu kija w dupę”. Naturalną reakcją, było zgłoszenie tego faktu do prokuratury. Sąd nie wydał jednak wyroku skazującego, ponieważ dziecko myliło się w zeznaniach. Raz chłopiec mówił o kiju, raz o piórku, a czasami (po zasugerowaniu odpowiedzi) stwierdzał, że nikt mu nic nie wkładał. Nawet opinia medyczna nie była wystarczającym argumentem dla sądu.
Drugi przypadek … bardzo podobny. Jednak rodzina zastępcza nie chciała odpuścić i zaczęła drążyć temat. Chłopiec nie chciał rozmawiać z psychologiem sądowym, lecz z rodzicami zastępczymi czasami podejmował temat. Fragmenty rozmów zostały zarejestrowane i przekazane do sądu. Na tej podstawie wujek został skazany prawomocnym wyrokiem.
Niestety temat seksualności jest na tyle delikatny, że sądy muszą brać pod uwagę również sytuacje, gdy to ten przysłowiowy „wujek”, może być ofiarą. Przykładem może być zachowanie kilkunastoletniej dziewczyny, która wychodziła nago z łazienki, krzycząc do swojego ojca zastępczego : „wujek, dlaczego mnie podglądasz?”. Albo inny przypadek, gdy również nastoletnia córka zastępcza zwracała się do swojego opiekuna słowami: „Jak się nie zgodzisz na (...), to powiem, że mnie molestujesz”.
Ostatnie dwa przykłady dotyczą dzieci starszych, które w mniejszym lub większym zakresie mają świadomość przekraczania pewnych granic (również samemu je przekraczając). Zastanowiło mnie to, że żadne z tych dzieci nie chciało sięgać do wspomnień. Wypierały ze swojej pamięci krzywdę, która je spotkała. Nie nazywały rzeczy po imieniu, chociaż cały czas towarzyszyło im poczucie lęku. Mówiły: „Wujek był zły”. „A dlaczego był zły?” „Bo był niedobry”. Jednak cały czas gdzieś to w nich „siedzi” i nie wiadomo, czy kiedyś się w jakiś sposób nie ujawni. Dwie wspomniane dziewczyny, po latach zaczęły walczyć tą samą bronią (przemocą seksualną). Jednak tym razem to one wybrały ofiarę.

Bywają też sytuacje, gdy dzieci bardzo małe, których w żaden sposób nie można podejrzewać o jakąkolwiek grę, też przejawiają pewne czynności seksualne. Kolejnym znanym mi przypadkiem jest chłopiec (bodajże trzyletni), który w wannie, razem ze swoją młodszą siostrą (pewnie oboje traktowali to jak dobrą zabawę), symulował seks oralny. Nie jest to wiek, w którym budzi się pożądanie, w którym o zachowaniu w jakimś zakresie decydują hormony. Prawdopodobnie dzieci te, albo były świadkami zachowań swoich rodziców, albo wspólnie z nimi oglądały filmy pornograficzne (albo jedno i drugie). Czy jest to już molestowanie seksualne? Moim zdaniem tak, chociaż zapewne nie zawsze jest to konsekwencją złej woli rodziców (często wynika z głupoty).

Rodzice biologiczni dzieci, które przebywają w naszej rodzinie zastępczej, najczęściej mają bardzo złe warunki mieszkaniowe. Wielokrotnie w jednym pokoju mieszkają nie tylko ze swoim dzieckiem, ale również z teściową, siostrą, babcią i bóg wie, kim jeszcze.
Ja też przez jakiś czas mieszkałem razem z Majką i małą Kaśką w jednym pokoju, i z teściami za ścianą.
Jak w takich warunkach sobie radzić?
Seks na strychu lub w piwnicy, raz na jakiś czas jest pewną atrakcją, jednak na co dzień jest raczej mało komfortowy … i szybko się nudzi. Pozostaje cichutki seks pod kołdrą, albo na przykład seks w plenerze. Majka zawsze miała marzenie, kochać się na wydmach. Niestety nigdy temu nie sprostałem, z prostej przyczyny … po wydmach się nie chodzi.
Ale za kilka miesięcy spędzimy noc na pustyni – więc kto wie. Niestety tego rodzaju ekscesy wymagają solidnego przygotowania logistycznego (a powiedziano nam, że terenu obozowiska opuszczać nie wolno). Piszę to z pełną świadomością (w kwestii rozpoznania terenu), bo kilka lat temu Majka zaprosiła mnie na piknik do lasu. Szliśmy w jego głąb kilka kilometrów (nawet zastanawiałem się nad pozostawianiem jakichś śladów, aby udało się wrócić do samochodu). Natrafiliśmy na przepiękną polankę. Piknik był rewelacyjny i byłby najpiękniejszym w moim
życiu … , gdyby nie pociąg, który w pewnym momencie przejechał w odległości około dziesięciu metrów od nas. Na szczęście nie zatrzymał się na semaforze.
W tej chwili jesteśmy w jakiejś mierze osobami publicznymi i pewne wybryki (żeby nie powiedzieć numerki) już nam nie przystoją. Już widzę artykuły w gazetach „Rodzina zastępcza uprawia seks w lesie”. Pewnie niejeden „szmatławiec” dodałby „ze swoimi dziećmi zastępczymi”.
Cóż, czasami znowu pozostaje „strych lub piwnica” (jako metafora, bo ani strychu, ani piwnicy nie mamy).

Wrócę jednak do rodziców biologicznych naszych dzieci zastępczych. Ilu z nich jest na tyle świadomych tego, że ich igraszki miłosne mogą mieć ogromny wpływ na życie ich dzieci?
Nie można powiedzieć: „ono jest takie małe, że niczego nie zapamięta”. Maluchy wprawdzie mają pamięć ulotną, jednak są rzeczy, które na zawsze potrafią pozostać w ich umyśle. Dziewczynka, która odeszła od nas w wieku niewiele ponad roku, opowiadała swoim nowym rodzicom (dużo później), że ciocia sadzała ją na deseczkę – czyli taką nakładkę na ubikację. Chociaż może ona jest złym przykładem, ponieważ jest wyjątkowo inteligentna. Ale nawet dużo mniej rozgarnięty chłopiec (czyli ja), pamięta kupę gruzu w mieszkaniu, do którego się przeprowadził. Miałem wówczas niespełna cztery lata i nawet moi rodzice tego nie pamiętają. Z kolei moja najstarsza córka ma nieco ciekawsze wspomnienia, mimo że miała wówczas też około czterech lat. Była późna noc, gdy brałem kąpiel. W zasadzie nie mam takiego zwyczaju, ale wiedząc, że wszyscy śpią, wszedłem do sypialni „jak mnie Pan Bóg stworzył”. Wybuch śmiechu Majki spowodował, że zrozumiałem iż coś jest nie tak. Kaśka siedziała pod stołem, ponieważ obudziła się w środku nocy i nie wiedziała co z sobą zrobić. Pamięta tą scenę do dzisiaj. Na szczęście nie pozostawiła ona traumatycznych śladów w jej umyśle.
Co pamiętają dzieci widzące seks swoich rodziców? Czy jest to już molestowanie seksualne? Czy może mieć to wpływ na ich dalsze życie?
Podejrzewam, że rodzice biologiczni przebywających u nas dzieci, w większości przypadków, takich pytań sobie nie zadają.

Chciałbym też przy okazji tego tematu, poruszyć jeszcze jeden wątek … dużo trudniejszy, o wiele bardziej złożony. Ponieważ sam nie za bardzo mogę się do niego odnieść (bo nie mam żadnych własnych doświadczeń), to przytoczę pewną dyskusję w poniższych linkach, z której zresztą zaczerpnąłem tytuł do dzisiejszego posta.


Słowem wstępu, mogę tylko powiedzieć, że tak jak nie zgadzam się z poglądami pana Tomasza Terlikowskiego, tak tutaj urósł on w moich oczach (i to bardzo). Nie sądziłem, że stać go na podjęcie tak trudnego tematu.




15 komentarzy:

  1. Nie wiem jak mam skomentować te osobiste seksualno-erotyczne wynurzenia Pikusia, więc asekuracyjnie powiem, że nic nie pamiętam ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :) Od pierwszego zdania tych wynurzeń byłam pewna, że znajdę tu taki Twój komentarz. Jesteście obłędni!!!

      Usuń
  2. Trzymam kciuki za akcje "pustynna burza".
    Majka, nie wypieraj dziewczyno tych wspomnień ze swojej pamięci :)))
    Taka żona jak ty, to skarb.

    OdpowiedzUsuń
  3. dla porządku dodam, że wymówka "po wydmach się nie chodzi" jest doprawdy, Pikusiu, paradna, jako że Majka nie oczekiwała chodzenia po wydmach :P
    Terlikowskiego nie obejrzałam i nie wyobrazam sobie, że mógłby urosnąć w moich oczach, ale co innego chciałam skomentować. Przeglądając otóż niedawno publikacje eksperckie dotyczące natrafiłam na stwierdzenie, że w przypadku małych dzieci (1 - 5 rż) samo stwierdzenie choroby wenerycznej (a jesli dobrze pamiętam to w przypadku tego chłopca od wujka i piórka/kija była mowa o rzeżączce?) uznaje się za dowód molestowania seksualnego, o ile jest to choroba, którą nie można się zarazić poza droga płciową. Rzeżączką nie można (można nią się zarazić przy porodzie, ale to nie ten kejs, bo wtedy dziecko miałoby gonokokowe zapalenie spojówek).
    Jesli faktycznie dobrze pamiętam i jesli to była rzeżaczka to o tamtym sędzi rodzinnym mam jeszcze gorsze zdanie niż miałam dotychczas.
    A znalazłam rzecz przypadkowo, ostatnio musiałam się bowiem zajmować rzeżączką w pracy naukowej, he he.

    w sprawie rzeczonego trzylatka, symulacji seksu oralnego i ew. nieświadomej seksualizacji przez rodziców - mam inna teorię. Czasem rodzice wiedzą, co jest grane lub domyślają się, ale nie potrafią/nie mogą lub nie chcą ochronić dziecka. Myslę, że to był ten przypadek, a wnoszę to z reakcji rodziców na własne zeznania. Nie byli zaskoczeni, nie byli wstrząśnięci informacją, byli smutni. Sprawa z pewnością nie była dla nich novum.

    bloo

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, kontrowersyjny i trudny temat z osobistymi wątkami z przymrużeniem oka to jest to co lubię najbardziej. Dzięki. Noc na pustyni super( akurat w tym roku objechaliśmy Maroko) ale w tych sprawach zdecydowanie jednak polecam hotelowe łóżko. Jeżeli chodzi o pamięć to ja pamiętam pojawienie się mojego brata w naszym domu a miałam wtedy tylko 3 lata. Pamiętam też,że chyba nie bardzo mi się podobało pojawienie się konkurencji i być może dlatego to zapamiętałam. Dlatego uważam, że dzieci na pewno pamiętają zdarzenia, które wywołują w nich silne emocje czy uczucia, a wszelkie zachowania seksualne na pewno do takich należą. Moja koleżanka też nakryła rodziców w trakcie i do dziś wspomina to uczucie z obrzydzeniem. Problem w tym czy takim dzieciom można skutecznie pomóc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nie ma w czym pomagać. Seks jest naturalną częscią życia dorosłych ludzi i zobaczenie rodziców w tej sytuacji (poza oczywistym tąpnięciem świata, ale ono się zdarza co najmniej dwa razy w życiu- raz, kiedy człowiek sobie uświadomi, że starzy uprawiają seks i drugi raz, kiedy się zorientuje, że jego nastoletnie dzieci zaczęły uprawiać seks) nie jest wielkim dealem dla większości z nas. Ale dzieciaki z trudnymi historiami na tle seksualnym raczej nie mają na swoim koncie ' incydentalnego zobaczenia rodziców podczas igraszek', a grubsze sprawy typu oglądanie pornografii przy nich, i to z reguły regularne; czy po prostu molestowanie aktywne.
      generalnie przeciętny trzylatek widzący matkę i ojca in flagranti raczej nie zacznie symulować w kolejnych tygodniach seksu oralnego - aby do tego doszło musi się parę spraw nałożyć. Albo takie akcje musza być częste, albo własnie są to filmy pornograficzne, albo niestety dziecko jest ofiarą.

      bloo

      Usuń
  5. Ja też byłem świadkiem seksu moich rodziców. Miałem wówczas około 4 lat. Pamiętam, że spałem jeszcze na jednym tapczanie z moją młodszą siostrą. Pamiętam, że tego dnia wracaliśmy od babci. Nie mogłem zasnąć i wszedłem do pokoju rodziców. Pamiętam gołego tatę, leżącego na gołej mamie, na podłodze. Wystraszyłem się. Mama szybko przybiegła mnie uspokoić. Faktycznie dziwne jest to, że z tego okresu pamiętam tylko tą scenę.
    Być może, gdyby takie ich zachowania w mojej obecności były codziennoscią, to niczego bym nie pamiętał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając wasze komentarze, przypomniała mi się historia, gdy byłem jeszcze w podstawówce (a było to w latach 70-tych). Jeden z moich kolegów opowiadał, że niemal codziennie widzi swoją mamę chodzącą nago, a raz na jakiś czas również jest świadkiem czegoś, co teraz mógłbym nazwać „grą wstępną” swoich rodziców. Początkowo wydawało się, że chłopak zmyśla. Jednak opowiadał o tym bardzo szczerze, z ogromnym dystansem, w pewien sposób dając nam do rozumienia, że to nasze rodziny są nienormalne. Do dzisiaj nie wiem, czy historie, które opowiadał były prawdziwe. W każdym razie każdy chłopak z klasy mu zazdrościł. Może nie tego, że chciałby zobaczyć swoją mamę nagą, ale aby zobaczyć jego mamę nagą. To my (jego koledzy) byliśmy jak wygłodniałe psy, a dla niego było to zupełnie naturalne i z pewnością nie czuł się molestowany seksualnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem gdy dziecko na codzień widzi swoich biologicznych(jak to brzmi) rodziców którzy darzą się uczuciem(ptzytulanie, całusy itp.), i gdy nakryje ich na seksie, to nie będzie to wielka trauma. Sex nie powinien być tematem tabu, oczywiście w zależności od wieku dziecka.
    Zupełnie inaczej ma się sprawa z dzieckiem w rodzinie zastępczej, z dzieckiem które było molestowanie przez ,, dobrego wujka" lub inną bestię.
    Żadne szkolenia nie przygotują nas jak pomóc tak pokrzywdzonemu dziecku.
    Dobrze gdy mamy wiedzę że dziecko bylo molestowane i możemy odpowiednio zareagować, gorzej gdy tego nie wiemy, wtedy możemy problem tylko pogłębić.

    To takie przemyslenia przyszłego RZ.
    Pozdrawiam gospodarzy tego fantastycznego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś już w trakcie procedur czy na etapie decyzji?
      Ula

      Usuń
  8. Jesteśmy po szkoleniu, mamy kwalifikacje,Pcpr zaproponował nam już dziecko, dziecko które odwiedzamy w placówce, dziecko które pokochaliśmy od razu :)
    :) Teraz czekamy na decyzję sądu.
    Pozdrawiamy, Grzegorz i Beata.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Szkoda że taki maluch musiał być w placówce. Super że trafi do Waszej rodziny. Powodzenia.

      Usuń
  10. Maluszek w domu dziecka jest od urodzenia, jest to piąte dziecko, pozostałe są w adopcji.

    OdpowiedzUsuń