Temat, który chcę dzisiaj poruszyć,
pewnie nie jest kontrowersyjny (chociaż nie jestem tego do końca
pewien), ale z pewnością jest tematem trudnym. Zachętą do
napisania dzisiejszego posta były komentarze Uli i Galla. Wprawdzie
już kiedyś chciałem coś o tym wspomnieć, ale brakowało mi
motywacji. Albo inaczej … teraz mam na kogo „zwalić winę”.
Chciałbym odnieść się do tematu
seksualności w życiu rodzin zastępczych. Głównie chodzi o
doświadczenia dzieci zastępczych, ale nie tylko. Pewnie będą
różne dygresje, bo rozważając to zagadnienie, przychodzą mi do
głowy rozmaite skojarzenia.
Jest to kwestia o tyle poważna, że
może dotyczyć nie tylko dzieci umieszczanych w rodzinach
zastępczych, ale również przysposabianych przez rodziców
adopcyjnych. Nawet dziecko trzyletnie, a nawet dwuletnie, może mieć
doświadczenia erotyczne, które pamięta.
Na szkoleniach dla rodzin zastępczych
(myślę, że również dla adopcyjnych), jest poruszany temat
molestowania seksualnego oraz występujących w związku z tym
rozmaitych traum, a nawet zaburzeń w rozwoju. Jednak zagadnienie to,
tak naprawdę jest tylko „liźnięte” (przynajmniej tak było u
nas). Dlatego też rodzina zastępcza, która styka się z problemem
molestowania seksualnego, wielokrotnie nie ma pojęcia jak sobie z tą
sytuacją radzić.
Zastanawiam się, czy osoby kończące
takie szkolenie, potrafią wyobrazić sobie konkretne sytuacje, z
którymi mogą się spotkać w późniejszej pracy z dzieckiem. Ja
nie potrafiłem.
Oprę się na kilku przykładach z
życia znanych mi rodzin zastępczych. Niestety naszego pogotowia to
też nie ominęło.
Pierwszy przypadek, to chłopiec
molestowany przez partnera swojej mamy. Tylko teoretycznie
molestowany, bo sąd umorzył sprawę. Chłopiec chwalił się w
przedszkolu, że wujek „wkłada mu kija w dupę”. Naturalną
reakcją, było zgłoszenie tego faktu do prokuratury. Sąd nie wydał
jednak wyroku skazującego, ponieważ dziecko myliło się w
zeznaniach. Raz chłopiec mówił o kiju, raz o piórku, a czasami
(po zasugerowaniu odpowiedzi) stwierdzał, że nikt mu nic nie
wkładał. Nawet opinia medyczna nie była wystarczającym argumentem dla sądu.
Drugi przypadek … bardzo podobny.
Jednak rodzina zastępcza nie chciała odpuścić i zaczęła drążyć
temat. Chłopiec nie chciał rozmawiać z psychologiem sądowym, lecz
z rodzicami zastępczymi czasami podejmował temat. Fragmenty rozmów
zostały zarejestrowane i przekazane do sądu. Na tej podstawie wujek
został skazany prawomocnym wyrokiem.
Niestety temat seksualności jest na
tyle delikatny, że sądy muszą brać pod uwagę również sytuacje,
gdy to ten przysłowiowy „wujek”, może być ofiarą. Przykładem
może być zachowanie kilkunastoletniej dziewczyny, która wychodziła
nago z łazienki, krzycząc do swojego ojca zastępczego : „wujek,
dlaczego mnie podglądasz?”. Albo inny przypadek, gdy również
nastoletnia córka zastępcza zwracała się do swojego opiekuna
słowami: „Jak się nie zgodzisz na (...), to powiem, że mnie
molestujesz”.
Ostatnie dwa przykłady dotyczą dzieci
starszych, które w mniejszym lub większym zakresie mają świadomość
przekraczania pewnych granic (również samemu je przekraczając).
Zastanowiło mnie to, że żadne z tych dzieci nie chciało sięgać
do wspomnień. Wypierały ze swojej pamięci krzywdę, która je
spotkała. Nie nazywały rzeczy po imieniu, chociaż cały czas
towarzyszyło im poczucie lęku. Mówiły: „Wujek był zły”. „A
dlaczego był zły?” „Bo był niedobry”. Jednak cały czas
gdzieś to w nich „siedzi” i nie wiadomo, czy kiedyś się w
jakiś sposób nie ujawni. Dwie wspomniane dziewczyny, po latach
zaczęły walczyć tą samą bronią (przemocą seksualną). Jednak
tym razem to one wybrały ofiarę.
Bywają też sytuacje, gdy dzieci
bardzo małe, których w żaden sposób nie można podejrzewać o
jakąkolwiek grę, też przejawiają pewne czynności seksualne.
Kolejnym znanym mi przypadkiem jest chłopiec (bodajże trzyletni),
który w wannie, razem ze swoją młodszą siostrą (pewnie oboje
traktowali to jak dobrą zabawę), symulował seks oralny. Nie jest
to wiek, w którym budzi się pożądanie, w którym o zachowaniu w
jakimś zakresie decydują hormony. Prawdopodobnie dzieci te, albo
były świadkami zachowań swoich rodziców, albo wspólnie z nimi
oglądały filmy pornograficzne (albo jedno i drugie). Czy jest to
już molestowanie seksualne? Moim zdaniem tak, chociaż zapewne nie
zawsze jest to konsekwencją złej woli rodziców (często wynika z
głupoty).
Rodzice biologiczni dzieci, które
przebywają w naszej rodzinie zastępczej, najczęściej mają bardzo
złe warunki mieszkaniowe. Wielokrotnie w jednym pokoju mieszkają
nie tylko ze swoim dzieckiem, ale również z teściową, siostrą,
babcią i bóg wie, kim jeszcze.
Ja też przez jakiś czas mieszkałem
razem z Majką i małą Kaśką w jednym pokoju, i z teściami za
ścianą.
Jak w takich warunkach sobie radzić?
Seks na strychu lub w piwnicy, raz na
jakiś czas jest pewną atrakcją, jednak na co dzień jest raczej
mało komfortowy … i szybko się nudzi. Pozostaje cichutki seks pod
kołdrą, albo na przykład seks w plenerze. Majka zawsze miała
marzenie, kochać się na wydmach. Niestety nigdy temu nie
sprostałem, z prostej przyczyny … po wydmach się nie chodzi.
Ale za kilka miesięcy spędzimy noc na
pustyni – więc kto wie. Niestety tego rodzaju ekscesy wymagają
solidnego przygotowania logistycznego (a powiedziano nam, że terenu
obozowiska opuszczać nie wolno). Piszę to z pełną świadomością
(w kwestii rozpoznania terenu), bo kilka lat temu Majka zaprosiła
mnie na piknik do lasu. Szliśmy w jego głąb kilka kilometrów
(nawet zastanawiałem się nad pozostawianiem jakichś śladów, aby
udało się wrócić do samochodu). Natrafiliśmy na przepiękną
polankę. Piknik był rewelacyjny i byłby najpiękniejszym w moim
życiu … , gdyby nie pociąg, który w pewnym momencie przejechał
w odległości około dziesięciu metrów od nas. Na szczęście nie
zatrzymał się na semaforze.
W tej chwili jesteśmy w jakiejś
mierze osobami publicznymi i pewne wybryki (żeby nie powiedzieć
numerki) już nam nie przystoją. Już widzę artykuły w gazetach
„Rodzina zastępcza uprawia seks w lesie”. Pewnie niejeden
„szmatławiec” dodałby „ze swoimi dziećmi zastępczymi”.
Cóż, czasami znowu pozostaje „strych
lub piwnica” (jako metafora, bo ani strychu, ani piwnicy nie mamy).
Wrócę jednak do rodziców
biologicznych naszych dzieci zastępczych. Ilu z nich jest na tyle
świadomych tego, że ich igraszki miłosne mogą mieć ogromny wpływ
na życie ich dzieci?
Nie można powiedzieć: „ono jest
takie małe, że niczego nie zapamięta”. Maluchy wprawdzie mają
pamięć ulotną, jednak są rzeczy, które na zawsze potrafią
pozostać w ich umyśle. Dziewczynka, która odeszła od nas w wieku
niewiele ponad roku, opowiadała swoim nowym rodzicom (dużo
później), że ciocia sadzała ją na deseczkę – czyli taką
nakładkę na ubikację. Chociaż może ona jest złym przykładem,
ponieważ jest wyjątkowo inteligentna. Ale nawet dużo mniej
rozgarnięty chłopiec (czyli ja), pamięta kupę gruzu w
mieszkaniu, do którego się przeprowadził. Miałem wówczas
niespełna cztery lata i nawet moi rodzice tego nie pamiętają. Z
kolei moja najstarsza córka ma nieco ciekawsze wspomnienia, mimo że
miała wówczas też około czterech lat. Była późna noc, gdy
brałem kąpiel. W zasadzie nie mam takiego zwyczaju, ale wiedząc,
że wszyscy śpią, wszedłem do sypialni „jak mnie Pan Bóg
stworzył”. Wybuch śmiechu Majki spowodował, że zrozumiałem iż
coś jest nie tak. Kaśka siedziała pod stołem, ponieważ obudziła
się w środku nocy i nie wiedziała co z sobą zrobić. Pamięta tą
scenę do dzisiaj. Na szczęście nie pozostawiła ona traumatycznych
śladów w jej umyśle.
Co pamiętają dzieci widzące seks
swoich rodziców? Czy jest to już molestowanie seksualne? Czy może
mieć to wpływ na ich dalsze życie?
Podejrzewam, że rodzice biologiczni
przebywających u nas dzieci, w większości przypadków, takich
pytań sobie nie zadają.
Chciałbym też przy okazji tego
tematu, poruszyć jeszcze jeden wątek … dużo trudniejszy, o wiele
bardziej złożony. Ponieważ sam nie za bardzo mogę się do niego
odnieść (bo nie mam żadnych własnych doświadczeń), to przytoczę
pewną dyskusję w poniższych linkach, z której zresztą
zaczerpnąłem tytuł do dzisiejszego posta.
Słowem wstępu, mogę tylko
powiedzieć, że tak jak nie zgadzam się z poglądami pana Tomasza
Terlikowskiego, tak tutaj urósł on w moich oczach (i to bardzo).
Nie sądziłem, że stać go na podjęcie tak trudnego tematu.
Nie wiem jak mam skomentować te osobiste seksualno-erotyczne wynurzenia Pikusia, więc asekuracyjnie powiem, że nic nie pamiętam ��
OdpowiedzUsuńHahah :) Od pierwszego zdania tych wynurzeń byłam pewna, że znajdę tu taki Twój komentarz. Jesteście obłędni!!!
UsuńTrzymam kciuki za akcje "pustynna burza".
OdpowiedzUsuńMajka, nie wypieraj dziewczyno tych wspomnień ze swojej pamięci :)))
Taka żona jak ty, to skarb.
dla porządku dodam, że wymówka "po wydmach się nie chodzi" jest doprawdy, Pikusiu, paradna, jako że Majka nie oczekiwała chodzenia po wydmach :P
OdpowiedzUsuńTerlikowskiego nie obejrzałam i nie wyobrazam sobie, że mógłby urosnąć w moich oczach, ale co innego chciałam skomentować. Przeglądając otóż niedawno publikacje eksperckie dotyczące natrafiłam na stwierdzenie, że w przypadku małych dzieci (1 - 5 rż) samo stwierdzenie choroby wenerycznej (a jesli dobrze pamiętam to w przypadku tego chłopca od wujka i piórka/kija była mowa o rzeżączce?) uznaje się za dowód molestowania seksualnego, o ile jest to choroba, którą nie można się zarazić poza droga płciową. Rzeżączką nie można (można nią się zarazić przy porodzie, ale to nie ten kejs, bo wtedy dziecko miałoby gonokokowe zapalenie spojówek).
Jesli faktycznie dobrze pamiętam i jesli to była rzeżaczka to o tamtym sędzi rodzinnym mam jeszcze gorsze zdanie niż miałam dotychczas.
A znalazłam rzecz przypadkowo, ostatnio musiałam się bowiem zajmować rzeżączką w pracy naukowej, he he.
w sprawie rzeczonego trzylatka, symulacji seksu oralnego i ew. nieświadomej seksualizacji przez rodziców - mam inna teorię. Czasem rodzice wiedzą, co jest grane lub domyślają się, ale nie potrafią/nie mogą lub nie chcą ochronić dziecka. Myslę, że to był ten przypadek, a wnoszę to z reakcji rodziców na własne zeznania. Nie byli zaskoczeni, nie byli wstrząśnięci informacją, byli smutni. Sprawa z pewnością nie była dla nich novum.
bloo
Tak, kontrowersyjny i trudny temat z osobistymi wątkami z przymrużeniem oka to jest to co lubię najbardziej. Dzięki. Noc na pustyni super( akurat w tym roku objechaliśmy Maroko) ale w tych sprawach zdecydowanie jednak polecam hotelowe łóżko. Jeżeli chodzi o pamięć to ja pamiętam pojawienie się mojego brata w naszym domu a miałam wtedy tylko 3 lata. Pamiętam też,że chyba nie bardzo mi się podobało pojawienie się konkurencji i być może dlatego to zapamiętałam. Dlatego uważam, że dzieci na pewno pamiętają zdarzenia, które wywołują w nich silne emocje czy uczucia, a wszelkie zachowania seksualne na pewno do takich należą. Moja koleżanka też nakryła rodziców w trakcie i do dziś wspomina to uczucie z obrzydzeniem. Problem w tym czy takim dzieciom można skutecznie pomóc?
OdpowiedzUsuńCzasem nie ma w czym pomagać. Seks jest naturalną częscią życia dorosłych ludzi i zobaczenie rodziców w tej sytuacji (poza oczywistym tąpnięciem świata, ale ono się zdarza co najmniej dwa razy w życiu- raz, kiedy człowiek sobie uświadomi, że starzy uprawiają seks i drugi raz, kiedy się zorientuje, że jego nastoletnie dzieci zaczęły uprawiać seks) nie jest wielkim dealem dla większości z nas. Ale dzieciaki z trudnymi historiami na tle seksualnym raczej nie mają na swoim koncie ' incydentalnego zobaczenia rodziców podczas igraszek', a grubsze sprawy typu oglądanie pornografii przy nich, i to z reguły regularne; czy po prostu molestowanie aktywne.
Usuńgeneralnie przeciętny trzylatek widzący matkę i ojca in flagranti raczej nie zacznie symulować w kolejnych tygodniach seksu oralnego - aby do tego doszło musi się parę spraw nałożyć. Albo takie akcje musza być częste, albo własnie są to filmy pornograficzne, albo niestety dziecko jest ofiarą.
bloo
Ja też byłem świadkiem seksu moich rodziców. Miałem wówczas około 4 lat. Pamiętam, że spałem jeszcze na jednym tapczanie z moją młodszą siostrą. Pamiętam, że tego dnia wracaliśmy od babci. Nie mogłem zasnąć i wszedłem do pokoju rodziców. Pamiętam gołego tatę, leżącego na gołej mamie, na podłodze. Wystraszyłem się. Mama szybko przybiegła mnie uspokoić. Faktycznie dziwne jest to, że z tego okresu pamiętam tylko tą scenę.
OdpowiedzUsuńByć może, gdyby takie ich zachowania w mojej obecności były codziennoscią, to niczego bym nie pamiętał.
Czytając wasze komentarze, przypomniała mi się historia, gdy byłem jeszcze w podstawówce (a było to w latach 70-tych). Jeden z moich kolegów opowiadał, że niemal codziennie widzi swoją mamę chodzącą nago, a raz na jakiś czas również jest świadkiem czegoś, co teraz mógłbym nazwać „grą wstępną” swoich rodziców. Początkowo wydawało się, że chłopak zmyśla. Jednak opowiadał o tym bardzo szczerze, z ogromnym dystansem, w pewien sposób dając nam do rozumienia, że to nasze rodziny są nienormalne. Do dzisiaj nie wiem, czy historie, które opowiadał były prawdziwe. W każdym razie każdy chłopak z klasy mu zazdrościł. Może nie tego, że chciałby zobaczyć swoją mamę nagą, ale aby zobaczyć jego mamę nagą. To my (jego koledzy) byliśmy jak wygłodniałe psy, a dla niego było to zupełnie naturalne i z pewnością nie czuł się molestowany seksualnie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem gdy dziecko na codzień widzi swoich biologicznych(jak to brzmi) rodziców którzy darzą się uczuciem(ptzytulanie, całusy itp.), i gdy nakryje ich na seksie, to nie będzie to wielka trauma. Sex nie powinien być tematem tabu, oczywiście w zależności od wieku dziecka.
OdpowiedzUsuńZupełnie inaczej ma się sprawa z dzieckiem w rodzinie zastępczej, z dzieckiem które było molestowanie przez ,, dobrego wujka" lub inną bestię.
Żadne szkolenia nie przygotują nas jak pomóc tak pokrzywdzonemu dziecku.
Dobrze gdy mamy wiedzę że dziecko bylo molestowane i możemy odpowiednio zareagować, gorzej gdy tego nie wiemy, wtedy możemy problem tylko pogłębić.
To takie przemyslenia przyszłego RZ.
Pozdrawiam gospodarzy tego fantastycznego bloga :)
Jesteś już w trakcie procedur czy na etapie decyzji?
UsuńUla
Jesteśmy po szkoleniu, mamy kwalifikacje,Pcpr zaproponował nam już dziecko, dziecko które odwiedzamy w placówce, dziecko które pokochaliśmy od razu :)
OdpowiedzUsuń:) Teraz czekamy na decyzję sądu.
Pozdrawiamy, Grzegorz i Beata.
Super.A w jakim wieku dzieciaczek?
Usuń10 miesięcy
OdpowiedzUsuńSzkoda że taki maluch musiał być w placówce. Super że trafi do Waszej rodziny. Powodzenia.
UsuńMaluszek w domu dziecka jest od urodzenia, jest to piąte dziecko, pozostałe są w adopcji.
OdpowiedzUsuń