Znalazłem się tutaj właściwie przez przypadek.
Zawsze stroniłem od wszelkiego rodzaju portali społecznościowych, uważając że jest to
inwigilacja siebie na własne życzenie (dlatego nie ma mnie na Facebooku).
Jednak kilka osób nakłoniło mnie, aby podzielić się z innymi swoimi ocenami i doświadczeniami w zakresie bycia rodzicem zastępczym. Nie wiem co z tego wyjdzie.
Trudno mi nawet sprecyzować, do kogo kieruję tego bloga.
Razem z żoną jesteśmy rodziną zastępczą w charakterze pogotowia rodzinnego. Przychodzą do nas dzieci, które mają nieuregulowaną sytuację prawną – z różnych powodów nie mogą być z własnymi rodzicami i „oczekują” co będzie dalej (adopcja, powrót do rodziny biologicznej, rodzina zastępcza, a czasami niestety placówka – dom dziecka, dom pomocy społecznej).
Nie mam zbyt wiele czasu, ponieważ poza opiekowaniem się dziećmi (w tym względzie prym wiedzie moja żona – Majka) mam pracę zawodową, która mimo wszystko jest podstawą utrzymania rodziny. Będę się więc starał przedstawiać co jakiś czas (może raz w miesiącu) historie dzieci, które u nas były i odeszły do innych rodzin. Będę to robił na zasadzie pewnego rodzaju kroniki, będącej kompilacją fragmentów korespondencji mailowej z organizatorem pieczy zastępczej, kwartalnych opisów naszych dzieci dla PCPR-u, i własnych przemyśleń.
PCPR to Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie (w niektórych miastach to jest MOPR), czyli swego rodzaju urząd koordynujący wszelkie działania różnych podmiotów zajmujących się danym dzieckiem – od momentu (brzydko mówiąc) odebrania dziecka rodzicom, aż do przekazania innej rodzinie lub powrotu do rodziny biologicznej.
Jednak
pisanie o życiu i zachowaniach innych osób (nie tylko rodziców
biologicznych przebywających w naszej rodzinie dzieci, ale przede
wszystkim tychże dzieci), niesie z sobą szereg dylematów natury
etycznej. Bo czy mam do tego prawo? Przecież ani dzieci, ani tym
bardziej ich rodzice, nie dali mi takiego przyzwolenia. A jednak mam
zamiar opisywać historie, które będą prawdziwe emocjonalnie i
spójne w swoim przekazie.
Dlatego
planuję zastosowanie etnografii fikcyjnej, co przekłada się na
odtworzenie sensu moich odczuć i mojego doświadczenia. Taka
narracja w maksymalny sposób anonimizuje wszystkie pojawiające się
tutaj osoby i ich historie. I chociaż każde napisane zdanie i
każda przedstawiona sytuacja jest prawdziwa, to jednak nie daje
mojemu odbiorcy pewności, że przytrafiła się akurat temu dziecku,
i opisuje zachowania jego rodzica.
Aby chronić dane osobowe dzieci, będę używał pseudonimów. Nie będzie też konkretnych dat, a tylko odstępy czasowe dzielące jeden wpis od drugiego. No i mieszkamy gdzieś w Polsce. Może nad morzem, może w górach... albo gdzieś pośrodku.
Tak więc w tekstach pojawią się takie imiona jak: Hawranek, Olinka, Misiek, Chapic, Luzak, Foxik itp. Tylko Furia jest prawdziwym imieniem naszego psa.
Mimo, że jestem programistą i niektórzy uważają, że mam w małym palcu wszelkie nowinki komputerowe i znam wszystkie programy, to tak prawdę mówiąc, internet ogarniam gorzej od własnych dzieci. Z informatykami jest jak z lekarzami. Tak jak dentysta nie zrobi operacji wyrostka robaczkowego, tak programista nie zmontuje komputera, a czasami nawet nie założy strony internetowej.
Dlatego też wybrałem najprostszą ale też najbardziej popularną platformę do prowadzenia bloga – nie będzie fajerwerków.
Na początek przedstawię chłopca, któremu w życiu się poszczęściło. Jest zdrowy, szczęśliwy – aktualnie przebywa w rodzinie adopcyjnej.
Życzę miłej lektury.
P.S. Przepraszam, że sam też operuję pseudonimem. Osobiście bardzo nie lubię jak ktoś nie ma odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem pod własnym tekstem.
Jednak zważywszy na treści tutaj zawarte, myślę że tak będzie lepiej.
Gratuluję podjęcia decyzji o założeniu bloga.Długo świat musiał czekać na te słowa.Życzę wytrwałości, weny twórczej i przynajmniej 1000 wejść ��
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powstał ten blog, będę wiernym czytelnikiem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na Twój blog. Temat jest mi coraz bliższy i pochłaniam treści bez tchu. Pozdrawiam cieplutko i życzę Wam wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuń