tag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post8505588256078019083..comments2024-03-04T20:57:05.572+01:00Comments on Pogotowie Rodzinne - co to takiego?: --- Obserwacja psychologicznaPikuś Incognitohttp://www.blogger.com/profile/14851771679862308768noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-21407450104768004562020-01-21T00:18:10.522+01:002020-01-21T00:18:10.522+01:00no ja się z tym zgadzam, tylko widzę tu jeszcze in...no ja się z tym zgadzam, tylko widzę tu jeszcze inny kontekst, który roboczo bym nazwała grą w "ile jajek masz w koszyku?". Rodziny zawodowe wiążą się z PCPRem umową. W wielu powiatach ta umowa przewiduje również mieszkanie z zasobów miasta i konkretne przywileje, które nabywa się wraz ze stażem, zaufaniem itd. I potem bywa tak, że ma się czworo dzieci w pieczy, do tego dwoje biologicznych, z czego część z tych dzieci ma np. niepełnosprawność, a samemu nie pracowało się poza pieczą już od 10 lat, więc powrót na rynek pracy jest praktycznie niemożliwy, i jednocześnie słyszy się, że do przyjęcia jest trójka dzieci.<br />Mówisz - asertywność. Ja też bym tak powiedziała, ale wiem, że jeśli mieszka się w mieszkaniu od miasta, jest się osadzonym w życiu rodziny zastępczej i jednak ma się szóstkę dzieci oraz zero widoków na błyskawiczne przebranżowienie, to pewne propozycje stają się propozycjami nie do odrzucenia. Bo w koszyku trzymanym przez PCPR znajdują się wszystkie nasze jajka.<br />Być może część takich rodzin zagra wtedy w inną grę, która nazywa się 'va banque', ale też znam rodziny, które faktycznie to zrobiły i z tygodnia na tydzień straciły umowę z PCPRem, mieszkanie i pensję, nie straciły natomiast szóstki dzieci, za które nadal chciały i musiały ponosić odpowiedzialność finansową i prawną.<br />I jasne, że to jest pewien przekaz dla powiatu, który mówi wiele o władzy i możliwości rozciągania granicy, jeśli tylko się tych jajek da do koszyka na tyle dużo, że potem trzyma się rodzinę w garści. Jest to też być może przekaz dla rodzin, aby jajka z koszyka jednak dywersyfikować, choć - żeby być szczerą - trochę nie wiem, jak można prowadzić rodzinny dom dziecka dla 8 dzieci i jednak uchronić się przed włożeniem wszystkich jajek do tego koszyka. Myślę, że samo pójscie w zawodową pieczę już jest grą, w której wiele będzie zależało jednak od partnerów przy stole, a nie tylko od nas samych.Bloonoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-38079823696850806202020-01-20T18:41:03.737+01:002020-01-20T18:41:03.737+01:00No właśnie. Tym się różnimy od innych krajów, że u...No właśnie. Tym się różnimy od innych krajów, że u nas nawet jeżeli coś ma podstawy prawne, to najczęściej nie do końca jest ono wymagalne, za to może podlegać rozmaitym interpretacjom i negocjacjom pomiędzy stronami. <br />Wielokrotnie już pisaliśmy na temat tworzenia nowych domów dziecka, chociaż według prawa małe dzieci nie powinny tam trafiać. No ale skoro już są, to powiat nie ma żadnego interesu w tworzeniu nowych zawodowych rodzin zastępczych. Ma wolne miejsca w placówce, które po części i tak już opłaca i doskonale wie, że jak nie stworzy nowych rodzin zastępczych, to ich zwyczajnie nie będzie i nikt nie zarzuci, że maluch trafi do domu dziecka. Proste. Tutaj, jako rodzina zastępcza niewiele możemy zrobić... jedynie głośno o tym mówić.<br />Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz, która często ma bardzo podobny skutek, a od rodzin zastępczych zależy. Co jakiś czas gdzieś czytam albo słyszę, że jakaś rodzina zastępcza przyjęła dziesiąte czy dwunaste dziecko pod swój dach. Sama ma wątpliwości czy da radę, ale przecież alternatywą jest placówka. Wszyscy mówią „chwała ci za to”. Ja się za bardzo w takich dyskusjach nie odzywam, chociaż czasami mnie korci, aby zapytać „a pomyślałaś o dotychczasowych dzieciach, a pomyślałaś o sobie?” Nawet znam odpowiedzi, które zapewne bym usłyszał: „dzieci uczą się empatii, zaradności, odpowiedzialności... a ja inaczej nie potrafię”. Tyle tylko, że jest to prosty przekaz dla powiatu, że tak można. Wychodzi więc on z założenia, że skoro rodziny dają radę z dziesiątką dzieci, to na cholerę tworzyć nowe rodziny zastępcze, które będą miały tylko ustawową trójkę i jeszcze trzeba będzie im płacić pensję. I to jest przykład granicy, o której pisałem. Granicy, którą czasami trzeba postawić. Można powiedzieć tylko trójka i ani jedno więcej, można powiedzieć maksymalnie czwórka, albo piątka ale tylko w przypadku rodzeństwa. Można powiedzieć dziesiątka... jak ktoś uważa, że nadal będzie dobrym rodzicem. My mówimy maksymalnie czwórka, a piątka do negocjacji. Inaczej nas zajedziecie i stracicie moim zdaniem dobrą rodzinę zastępczą. O takich granicach myślę w relacjach my i PCPR.Pikuś Incognitohttps://www.blogger.com/profile/14851771679862308768noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-26900000043296958682020-01-20T07:18:25.937+01:002020-01-20T07:18:25.937+01:00Bloo dzieci są u ciebie już tak długo? i co dalej?...Bloo dzieci są u ciebie już tak długo? i co dalej?Agatahttps://www.blogger.com/profile/11500428044176985378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-44867608796942727682020-01-19T22:41:58.226+01:002020-01-19T22:41:58.226+01:00"Poznanie granicy, której się nie powinno prz..."Poznanie granicy, której się nie powinno przekraczać" - mówisz. No nie wiem. Wierzę, ze są systemy, w których te granice istnieją po obu stronach. Dziś akurat musiałam posiedzieć nad ustawą australijską, konkretnie Nowej Południowej Walii. Tam jest taka granica od 2014 roku, że dzieci do lat 2 mają mieć regulowaną sytuację do 6 miesięcy, a dzieci powyżej 2 lat mają czas wydłużony do roku (konkretnie ich rodzice). Jeśli ktoś sądzi, że to jest wymuszanie 'zabierania dzieci' to bardzo się myli, bo Australia ma silnego szmergla na punkcie reintegracji. Więc oni reintegrują intensywnie i zawsze preferują pieczę spokrewnioną, tyle że po wielu latach wreszcie skrócili ten czas intensywnej pracy, bo zorientowali się, że mają kilkanaście tysięcy dzieci w pieczach długoterminowych, a to tylko w jednym stanie. Było to własnie efektem dawania wieloletnich szans rodzinom biologicznym, na czym dzieci wprawdzie chyba nie cierpiały za bardzo będąc w RZ, no ale zawieszone były latami. Tyle, że Australia zachowywała się uczciwie, bo jeśli już taka sytuacja się zdarzyła - a zdarzała się często, gdyż tam adopcja wcale nie ma dobrej prasy - to rodzina występowała o status długoterminówki, dostawała reprezentację prawną dziecka i święty spokój od systemu, dzięki którym mogła realnie chronić stabilność dziecka.<br /><br />W Polsce jest bardzo podobnie jak w Australii przed 2014, to znaczy dzieci również kwitną latami w rodzinach zastępczych, tylko jak już się uregulują to nikt nie wspomina o żadnej pieczy zastępczej długoterminowej, a po prostu kwalifikuje dzieci do adopcji i koniec balu panno Lalu. Kwestie więzi, stabilizacji dzieci i tak dalej nikogo nie interesują.<br />Więc to jest na przykład moja granica, której wcale nie miałam zamiaru przekroczyć, ale system zrobił to wobec mnie. Wcześniej nie uprzedzając mnie, że dzieci interwencyjne to statystycznie trzy lata i siedem miesięcy pobytu w RZ, po których system bez skrupułów będzie mi te dzieci chciał odebrać i skierować do adopcji. A ja naiwna wierzyłam, ze jeśli w ustawie jest 18 miesięcy to znaczy to 18 miesięcy. I spoko - po roku byłam gotowa do współpracy adopcyjnej, po półtora roku też, ale po trzech latach nie mogłam dłużej okłamywać siebie i własnej wiedzy przedmiotowej na tyle, aby uwierzyć w ściemę, ze to ma być w interesie dzieci. Destabilizowanie dzieci po trzech latach nie jest w ich interesie, chyba że zabieramy je z rodziny pozabezpiecznej. Destabilizowanie dzieci po trzech latach służy jedynie temu, aby system zaoszczędził środki budżetowe na świadczeniach i wypuścił te dzieci - często oporujące, mówiące 'nie' i straumatyzowane kolejną destabilizacją w swoim życiu - do rodziny adopcyjnej, która jest za darmo.<br />I nawet jeśli tej rodzinie będzie bardzo trudno - a będzie, bo nie dostanie żadnej pomocy postadopcyjnej - to nie jest to już zmartwienie systemu, a tym bardziej jego budżetu.<br /><br />Przykro mi, ale polski system nie ma żadnych granic, bo żadnych nie jest w stanie dotrzymać.<br />Bloonoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-40176554598872507642020-01-19T19:21:27.192+01:002020-01-19T19:21:27.192+01:00Wczoraj była u nas na praktyce rodzina po szkoleni...Wczoraj była u nas na praktyce rodzina po szkoleniu. Rodzice planują wziąć w opiekę zastępczą jedno dziecko, ale nie wzbraniają się też przed dwójką rodzeństwa. Jednak bliźniaki nie wchodzą w grę... nie przy bardzo aktywnej mamie biologicznej. Brak stabilizacji i możliwość powrotu do rodziny biologicznej nawet po kilku latach, jest skutecznym straszakiem dla wielu rodzin zastępczych. Również dla rodziny pomocowej, u której chłopcy spędzili wakacje. Wychodzi więc na to, że czasami szybciej może znaleźć rodzinę zastępczą dziecko chore lub zaburzone, ale pozbawione balastu w postaci swojej rodziny biologicznej.Pikuś Incognitohttps://www.blogger.com/profile/14851771679862308768noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-48708923347946710042020-01-19T15:09:35.183+01:002020-01-19T15:09:35.183+01:00Pikuś,a bliźniaki , dlaczego nie mogły i nie mogły...Pikuś,a bliźniaki , dlaczego nie mogły i nie mogłyby nadal na stałe zamieszkać rodzinie pomocowej,która się w nich zakochała?<br />Jeszcze jedna sprawa,ale to na spokojnie pytanie do zadania,w odniesieniu do Twojej notki.<br />Jednak chwilowo nie dysponuję czasem,by o to zapytać z sensem. Więc wkrótce,bo piszę w biegu...<br />Pozdrawiam.<br />NikolaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-60149809627459405412020-01-19T11:31:23.674+01:002020-01-19T11:31:23.674+01:00Dlatego wydaje mi się, że bardzo ważną rzeczą jest...Dlatego wydaje mi się, że bardzo ważną rzeczą jest poznanie granicy, której nie powinno się przekraczać. Zresztą z obu stron.<br />Jako przykład podam znowu nasz urlop. Teoretycznie dzieci powinny na ten czas zostać umieszczone w rodzinie zastępczej pomocowej, która nie powinna być rodziną zawodową. Z punktu widzenia PCPR-u, chodzi z jednej strony o to, aby nie przemęczać rodzin zawodowych (bo co z tego, że pogotowie, do którego poszły nasze Ptysie miało dwa tygodnie wcześniej urlop, skoro krótko po tym musiało się zmierzyć z siódemką dzieci), a z drugiej – aby w pewien sposób pozwolić się sprawdzić rodzicom zastępczym dopiero oczekującym na dziecko, albo będącym krótko po szkoleniu. W zasadzie doskonale to rozumiem. Jednak w przypadku Ptysi ważnym argumentem było to, że w pogotowiu (do którego ostatecznie poszły) mieszka ich brat. Nasza koordynatorka nas doskonale rozumiała i trochę postawiła się dyrekcji... chociaż może powinienem napisać, że przedstawiła nasze wspólne racje, które zostały wysłuchane.<br />Z kolei w przypadku Bliźniaków byliśmy przekonani, że bardzo trudno będzie im przebywać z rodziną, której zupełnie nie znają. Nie chcieliśmy rozgrzebywać ran rodzinie pomocowej, w której chłopcy przebywali rok temu, i która zwyczajnie się w nich zakochała. Dlatego zaproponowaliśmy naszą logopedkę. Dziewczynę znaną chłopcom, lubianą przez nich, mającą przygotowanie pedagogiczne, ale niestety bez szkolenia na rodzica zastępczego. Teoretycznie moglibyśmy wytoczyć działa i złożyć wniosek bezpośrednio do sądu... być może ten przychyliłby się do naszej prośby. Uznaliśmy to jednak za działanie bezsensowne, więc w pewien sposób poświęciliśmy dobro rodziny pomocowej z poprzedniego roku. Gdyby przypadkiem ta nie wyraziła jednak zgody, to bardziej skupilibyśmy się na lepszym zapoznawaniu się z jakąś zaproponowaną nam rodziną, niż na walce z systemem. Pikuś Incognitohttps://www.blogger.com/profile/14851771679862308768noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-40189829258687128662020-01-19T10:37:50.923+01:002020-01-19T10:37:50.923+01:00Tak. Dotychczas nie mieliśmy problemów dużej wagi ...Tak. Dotychczas nie mieliśmy problemów dużej wagi i niestety nie mam pewności a właściwie mam wątpliwości czy w takim przypadku moglibyśmy też liczyć na wsparcie. Nie chciałabym<br />"sprawdzać" czy zawsze dziecko byłoby najważniejsze? Maja Incognitohttps://www.blogger.com/profile/15296781700993364608noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8456844248601485656.post-79804426276366207842020-01-19T09:06:19.621+01:002020-01-19T09:06:19.621+01:00Mnie się wydaje, że ważną częścią bycia dobrą rodz...Mnie się wydaje, że ważną częścią bycia dobrą rodziną zastępczą jest też po prostu niedoprowadzenie sytuacji do punktu, w ktorym powie się systemowi "sprawdzam!". Bo jeśli się doprowadzi to może się okazać, że ani ten system nie stoi za nami, ani tym bardziej za dziećmi. Taką mam luźną myśl.Bloonoreply@blogger.com